Hmmm… Lutowa? No tak. 🙂 Dlaczego więc prezentuję ją dopiero teraz? Powód jest całkiem błahy – kiedy zabrałam się za pisanie bloga mój ciążowy brzuch był już tak rozrośnięty, że w niektóre uszyte wcześniej rzeczy po prostu się nie mieściłam. Z dzisiejszą było podobnie – wchodziłam w nią co prawda, ale podciągała się do góry, co sprawiało, że była w pewnym momencie zbyt krótka, żeby nosić ją jako sukienkę. Poczekała więc na swoje lepsze czasy (tak jak i inne moje wczesne uszytki) i oto dziś przychodzę, żeby ją w skrócie zaprezentować. Zapraszamy więc z Hanią na „dresowy” spacerek…:)
Sukienka dresowa marzyła mi się już od jakiegoś czasu, a rosnący brzuch skłonił mnie jeszcze bardziej w tym kierunku. Pomyślałam, że to w końcu ubranie na parę miesięcy, więc jeżeli nawet coś zepsuję (była to chyba druga rzecz, którą szyłam), nie będę musiała długo na to patrzeć. 🙂 Zamówiłam materiał i zabrałam się do realizacji pomysłu… Wybrałam dresówkę z pętelką w kolorze szarego melanżu, którą kupiłam w Textilmarze. Podczas szycia nie korzystałam oczywiście z żadnego wykroju (kiedyś już pisałam, że nie wiedziałam na początku jak się za nie zabrać), tylko odrysowałam sobie na materiale kształt starego (ale pasującego) swetra z rękawem raglanowym:
Zdecydowałam się na raglan, bo chciałam, żeby sukienka posiadała rękaw (szyłam ją w końcu zimą), a za inny typ nie wiedziałam po prostu jak się zabrać. 🙂 Z perspektywy czasu stwierdzam, że to było dobre intuicyjne posunięcie. 🙂
Dekolt, rękaw i dół wykończyłam poprzez podwójne podwinięcie krawędzi do wewnątrz i przeszycie ich ściegiem prostym:
Wewnętrzne krawędzie szwów zabezpieczyłam szerokim i gęstym zygzakiem, przy wykorzystaniu stopki owerlokowej:
Szyjąc ją zakładałam, że jest to ciuszek na chwilę, ale wygoda, jaką cechuje się dresówka jest tak duża, że noszę ją z wielką przyjemnością także teraz. Jest odpowiednia na aktualne wiosenno – letnie temperatury, nie krępuje ruchów (a to bardzo ważne przy takim małym szkrabie, który od dwóch tygodni jest z nami :)) i dodatkowo trochę tuszuje pozostałe jeszcze po ciąży zbędne kilogramy. Pełen pakiet. 🙂
Ostatni rzut oka na zmęczoną, ale przeszczęśliwą Mamuśkę na spacerku…
…i tyle. 🙂
Widzimy się w kolejnych postach! Tym razem nie obiecuję, że niedługo – muszę jeszcze ogarnąć się w nowej roli. 🙂
Pozdrawiam Was cieplutko!
Dominika
Ps. Jeżeli są wśród nas jakieś super-zorganizowane mamusie – jak Wy to robicie???:) Chapeu bas…:) Dopiero teraz widzę i rozumiem, co oznacza 24h/7 – a przecież wszystko jeszcze przede mną. 🙂
[…] coś „mini”. Zostało mi między innymi jeszcze trochę dresu, z którego szyłam tę sukienkę i postanowiłam go właśnie tej nocy […]
[…] metra bieżącego (dokładnie nie jestem w stanie powiedzieć ile, bo wykorzystałam w tym celu moją sukienkę dresową, która zalegała w szafie ze względu na zbyt duży już rozmiar ). Oprócz dzianiny […]
Sukienka świetna, uwielbiam takie wygodne kiecki 🙂
A te 24h/7 to spokojnie, to tylko tak na początku, czas szybko leci, dzieci rosną błyskawicznie.
Ja nawet nie wiem kiedy zleciało 10 Lat! Mój synek jeszcze niedawno taki malutki a teraz do 4 klasy pójdzie 😀
Eh… Oby było tak jak piszesz, bo chwilami dopada mnie całkowita niemoc – dziś na przykład tak było. Ale przyszłaś z pocieszeniem 🙂 Poza tym pewnie kiedyś westchnę sobie z tęsknotą za tymi chwilami 🙂
Dziękuję i zapraszam częściej! 🙂
ładna sukienka 😉 i piękne ombre!! <3
Dziękuję. 🙂 I to i to własnej roboty. 🙂
Świetna uniwersalna sukienka. Też mam zapał do szycia, ale jakoś brak mi chyba odwagi na zakup maszyny:) Świetnie wyglądasz. Chyba zagoszczę tu dłużej, bo inspiruje mnie twój blog.
🙂 Bardzo mi miło. Zakładając bloga chciałam dzielić się swoją pasją, a takie komentarze tylko dopingują, żeby brnąć w to dalej i dalej…:) Odwagi życzę! Tylko ostrzegam, że szycie uzależnia! 🙂
Super sa takie sukienki, ja mam w szafie juz kilka, szukam teraz takiej bez nadrukow, sama sobie nie zrobie, bo akurat to mi nie wychodzi ;x
Ale jestem pod wrazeniem i pozdrawiam!
my-fit-style.blogspot.co.uk
No, bez nadruków jest zdecydowanie bardziej uniwersalna. Miło mi, że się podoba. 🙂 Udanych łowów i zapraszam częściej! 🙂
Śliczna jest 🙂 Oj, ja też pozamawiałam wiele fajnych rzeczy i wszystko lezy w szafie, bo się nie mieszczę 🙁
Pozdrawiam serdecznie, Mój blog/ KLIK :))
No, ja już powoli wracam do swoich rozmiarów – wszystkie luźniejsze rzeczy sprzed ciąży zaczynają znowu pasować, więc szafa nie świeci aż takimi pustkami, jak na końcu ciąży 🙂 Ale oczywiście coś jeszcze zawsze się przyda – tym bardziej, że Malutka nie oszczędza mojej garderoby przy ciągłym ulewaniu 🙂 Pozdrawiam i lecę do Ciebie 🙂
No i super ten Twój pełen pakiet! 🙂 Wygoda na pierwszym miejscu przy takim maluszku, to oczywista oczywistość 🙂 Brzuszek zniknie raz, dwa, a sukienka zostanie i dalej będzie cieszyła 🙂
A jak Ci zostają jakieś resztki, to szyj, póki możesz je wykorzystać na małe rozmiary 🙂 Hania urośnie, nawet nie zauważysz kiedy! 😉
Perspektywa uszycia czegoś jest coraz bardziej realna, więc myślę, że lada chwila uda mi się wyciągnąć maszynę i wtedy na pewno coś dla Hani powstanie 😉
Juz przed porodem zazdroscilam Ci tej sukienki, a teraz tylko mi o tym przypomnialas!! 🙂 (nadal nie umiem odzyskac polskich znakow – musisz mi wybaczyc)
Hihi… Mam nadzieję, że jeszcze mi trochę posłuży..:) Brak polskich znaków wybaczam 🙂
Przyjemnie się na Was patrzy 🙂 hmm…. a właściwie na Ciebie i na wózek bo niestety bobasa nie widzę:D Ja opanowałam póki co dresówki dla dzieci, dla siebie chyba jeszcza z dresu nic nie szyłam, o ile mnie pamięć nie myli. Dresówka jest ogólnie materiałem, który bardzo lubię, bo dobrze wspópracuje z maszyną, tak jak bawełna zresztą ! Noo, to tyle moich mądrości 😀 Pooglądam jeszcze zdjęcia i idę na kolację:)
Spokojnie – bobas prędzej czy później też się pewnie pojawi… 🙂 Tym bardziej, że zostało mi troszeczkę dresu, z którego szyłam tę sukienkę i zastanawiam się, czy czegoś dla Hani też nie sklecić 🙂
klecić i pokazywać 🙂 obowiązkowo !