Wiecie, że najtrudniej jest zacząć? Za każdym razem, kiedy otwieram okienko „Dodaj nowy” w menu „Wpisy” w mojej głowie pojawia się pustka… Taka TOTALNA. No, ale dziś to już ta pustka przerosła sama siebie. Kilkukrotnie… Zatem – bez lania wody – zapraszam Was do podejrzenia Hani i jej dwóch sukienek. O! 🙂
Sławna MILLIE
Wykrój, z którego korzystałam przy szyciu dzisiejszych sukienek to – wypróbowany prawdopodobnie przez co drugą szyjącą osobę – Millie dress. Jeszcze do niedawna był on udostępniony przez autorkę w wersji darmowej (z tego, co pamiętam – w 3 wariantach rozmiarów do wyboru). Aktualnie można kupić go TUTAJ w cenie 7,50€. W wersji płatnej wykrój dostępny jest w rozmiarach 2-12 lat.
W oryginale Millie dress jest prostą sukienką odcinaną nad talią, z marszczoną spódnicą i charakterystycznymi falbankami na korpusie. Mimo, że to właśnie te falbanki są prawdopodobnie jednym z powodów jej sukcesu w świecie szyjących, bez nich cała forma jest nie mniej ładna. Dla mnie stanowi ona idealną bazę dla zwykłych, dzianinowych (i nie tylko) sukienek. Zresztą – obie pokazywane dziś sukienki owych falbanek pozbawiłam. 🙂
Millie dress nr 1
Pierwsza Millie jaka wyszła spod stopki mojej maszyny powstała z dzianiny pętelkowej z nadrukiem leśnych zwierząt. Jest to miękka i lejąca, dosyć cienka dresówka produkcji PlushMinky. Ja swoją kupiłam w sklepie Belle Paris, ale widziałam ją też w innych miejscach.
Sukienka powstała tuż przed porodem – na początku listopada. Od tego momentu Hania nosi ją co kilka dni (na zmianę m.in. z drugą Millie, o której za chwilę), a dzianina w zasadzie wygląda tak samo jak na początku. Była już nawet kilkukrotnie odplamiana i nie pozostawiło to na niej żadnego śladu.
W związku z tym, że dzianiny w zwierzątka zamówiłam tylko 80 cm, sukienka wyszła dosyć krótka.
Małym mankamentem jest też delikatne rozciągnięcie dolnej krawędzi korpusu sukienki. Nie ustabilizowałam go przed wszyciem spódnicy – przy drugim egzemplarzu ten błąd naprawiłam. 🙂
Ogólnie jestem jednak z tej kiecki bardzo zadowolona. Duża zasługa tkwi w tym sielskim nadruku. ❤️🌿
Dolną krawędź spódnicy oraz rękawy obrzuciłam na owerloku, podłożyłam i przeszyłam (ujmując obrzuconą krawędź) elastycznym ściegiem ozdobnym. Standardowo wykonuję tego typu podłożenia za pomocą podwójnej igły, ale akurat nie miałam żadnej na stanie, a sukienka miała być gotowa na urodziny kuzynki Hani. 🙂 Dekolt wykończyłam z kolei obłożeniem, które przymocowałam wewnątrz za pomocą ściegu krytego.
Millie dress nr 2
Moje drugie podejście do sławnego wykroju było poprzedzone już pewną dozą doświadczenia. Po pierwsze – przed wszyciem zmarszczonej spódnicy ustabilizowałam dolną krawędź korpusu sukienki – jest to bardzo widoczne w zestawieniu z poprzednią wersją. Po drugie – wykroiłam dłuższą spódnicę.
Tym razem do uszycia sukienki wykorzystałam szarą dzianinę w kolorowe plamki z kolekcji Poppy kupioną w Popcouture.
Krawędzie wykończyłam tak, jak w poprzedniej wersji. Tym razem jednak skorzystałam z podwójnej igły i to za pomocą ściegu prostego „chwyciłam” obrzuconą owerlokiem krawędź. Takie rozwiązanie stosuję w 99% moich dzianinowych tworów. Daje to namiastkę ściegu coverlockowego.
Na dole spódnicy naszyłam ozdobną metkę z ekoskóry kupioną w sklepie Rencami. Pomaga ona Hani (nam zresztą też) bez problemu i w miarę sprawnie zlokalizować przód sukienki. 🙂
Dekolt – identycznie jak w przypadku poprzedniej sukienki – wykończyłam za pomocą obłożenia wykonanego z tej samej dzianiny.
Ta wersja sukienki sprawuje się nam chyba jeszcze lepiej. Po pierwsze – jest dłuższa, a po drugie – i chyba najważniejsze – dzianina w plamki jest zdecydowanie mniej elastyczna niż ta w zwierzątka, dzięki czemu krawędzie sukienki nie wywijają się po praniu i sukienki w zasadzie nie trzeba wcale prasować. Zawsze to jedna rzecz mniej. 🙂 Poza tym w tych plamkach giną też inne plamy. Raj mam. 😄
Hania w swojej drugiej Millie prezentuje się tak:
* Zdjęcia obu sukienek robione były pod koniec listopada, ale obie dalej są w takim samym stanie. Hania tylko ciut urosła i sukienka w zwierzątka jest jeszcze krótsza. Poza tym – z dzianinami – mimo wielokrotnego prania i suszenia w suszarce – nic się nie dzieje. 🙂
…
Jestem ciekawa czy jest tu ktoś szyjący, kto nie natknął się do tej pory w sieci na Millie dress? A może – z drugiej strony – może jest tu ktoś, kto szyje tę sukienkę bardzo często? Dajcie znać!
Zdradźcie też swoje patenty tkaninowe na sprytne ubieranie dzieciaczków – najlepiej tak, jak w przypadku sukienki w plamki – bez prasowania i z maskowaniem wszechobecnych substancji obcych na powierzchni ubrania. 🙂
Porozmawiajmy! 🙂
Dominika
Jeżeli chcecie pozostać ze mną w kontakcie i nie przegapić kolejnych postów (oraz moich szyciowych poczynań) obserwujcie mnie na Facebooku i Instagramie (gdzie ostatnio chętnie dzielę się z Wami wieloma rzeczami za pomocą stories).
Zachęcam też do kontaktu bezpośredniego – czy to za pomocą maila, czy fb – zawsze chętnie porozmawiam 🙂
Ta dzianina z Popcouture jest prześliczna i bardzo podoba mi się wszywka z Rencami 🙂 Ogólnie lubię takie sukienki na dziewczynkach, sama mam dwie córki i najbardzej lubię szyć im właśnie sukienki 😀
U nas sukienki to kwestia i wyboru Hani, i praktyczności – zimą pod kombinezon łatwiej założyć sukienkę z rajstopami niż legginsy i rajstopy. Nic się nie odwija, kostki nie świecą golizną, w żłobku – kiedy dzieciaczki idą na spacer – Hania nie musi zakładać dodatkowych warstw… Więc wbrew pozorom najczęściej spódniczki i sukienki Haniulka nosi zimą 🙂
Śliczne są 🙂 Ja też muszę się zebrać i uszyć Heli kilka sztuk na wiosnę. Jednak jeśli chodzi o wykrój to jestem wierna Ottobre 🙂
Ottobre jest kopalnią świetnych wykrojów! 🙂
Materiał w plamki cudny i faktycznie bardzo praktyczny. Zresztą obie sukieneczki cudne. Przy trzech chlopakach każda sukienka robi wrażenie 😉. Zainteresowało mnie ustabilizowanie korpusu. O co dokladnie chodzi? Meczylam się kiedyś z bluzką do, której doszylam marszczony dół. Strasznie faluje i nie bardzo mi się to podoba, ale w końcu zostawiłam. Pozdrawiam 😊
Krawędź korpusu sukienki przeszyłam po prostu zwykłym, nieelastycznym szwem prostym, który – z racji swojej specyfiki – nie pozwala na rozciąganie się dzianiny przy doszywaniu do niej czegoś. Tę samą funkcję spełnia na przykład taśma flizelinowa lub flizelina. Podobnie robi się przy dekolcie lub rękawach w przypadku mniej stabilnych dzianin. 🙂
A z tym szyciem dla chłopców – powiem Ci, że sama chętnie bym coś chłopięcego uszyła. Tylko, że nie bardzo mam dla kogo. Liczę na moją Siostrę i jej Męża w tej kwestii 😀