Hej, hej! U Was też lato? 🙂 Nie wiem jak Wy, ale ja czuję się, jakbym wychodziła z Hanią na spacery w lipcu, a nie w kwietniu. Podobno to tylko chwilowe, więc korzystamy maksymalnie. Przy okazji jednego z takich wypadów zahaczyliśmy rodzinnie o Sopot i pstryknęliśmy parę zdjęć koszuli w nutki, którą szyłam jakiś czas temu, a której jeszcze nie miałam okazji Wam pokazać w pełnej okazałości. Nadrabiam więc szybciutko! 🙂
Koszulę uszyłam na podstawie wykroju 1B z „Szycia krok po kroku” 2/2015:
Model ten wpadł mi w oko jak tylko pierwszy raz przejrzałam ten numer „Szycia krok po kroku”, ale – jak to zwykle u mnie bywa – pomysł musiał swoje odleżeć, a ja musiałam nabrać odwagi i pewności, że rzeczywiście chcę się porwać na szycie mojej pierwszej koszuli z prawdziwego zdarzenia (biała koszula z wiązanymi mankietami była dobrą rozgrzewką, chociaż z prawdziwym „koszulowym” szyciem miała niewiele wspólnego 🙂 ). Zainteresowała mnie w niej przede wszystkim wiązana kokarda przy szyi, czyli tzw. fontazie – swoją drogą bardzo aktualnie modne. 🙂
Materiał, jakiego użyłam to żorżeta wiskozowa upolowana kiedyś przez przypadek w stacjonarnym sklepie z tkaninami. Urzekły mnie – a jakże! – nutki. No, nie mogłam się jej oprzeć! 🙂 Zrozumie mnie każdy, kto czuje się w jakikolwiek sposób związany z muzyką – nutki i wszelkie inne motywy muzyczne kradną serca w mig! I to właśnie było kolejnym powodem przesuwania decyzji o rozpoczęciu szycia koszuli. Wykrój leżał przygotowany w szafie, pomysł kołatał się po głowie, a materiał leżał i leżał, bo bałam się go zniszczyć… Aż stwierdziłam – tnę! No i pocięłam…:)
Krojenie nie było łatwe, bo umiłowana tkanina ciągnęła się i ślizgała jednocześnie, ale nie poddałam się. Uporawszy się z krojeniem wzięłam się za szycie, które też do łatwych nie należało. No, ale oczami wyobraźni już nosiłam tę koszulę z dumą (na przykład w pracy, na lekcjach gry na gitarze 🙂 ), więc i tu wytrwałam. Przyłożyłam się bardzo – wewnętrzne brzegi wykończyłam za pomocą szwu francuskiego, żeby nic mi tam niepotrzebnie nie „wisiało”, czytałam każdy punkt instrukcji szycia z radykalną gorliwością i tak też się do nich stosowałam. I wiecie co? Jestem z siebie dumna! 🙂 Koszula z wiązaniem to najtrudniejsza rzecz, jaką do tej pory uszyłam, ale jednocześnie najlepiej przeze mnie uszyta. O! 🙂 No, ale nie przedłużając – oto i ona:
Poza dumą, jaką mnie napawa, koszula daje mi jeszcze jedną bardzo ważną rzecz – swobodę. Niby pojęcia 'koszula’ i 'swoboda’ nie stoją w parze, ale ten model jest naprawdę bardzo wygodny. Myślę, że to kwestia doboru materiału, ale też naprawdę udanego fasonu (brawo, „Burda”! 🙂 ). Mogę polecić go z czystym sumieniem każdemu – instrukcja szycia jest przejrzysta, poradzi sobie z nią każda średniozaawansowana w szyciu osoba (przy dużej dozie cierpliwości, ale jednak), a rozmiarówka jest trafiona (tym razem) w punkt. Swoją drogą – ostatnio szyję już którąś rzecz z „Burdy” i nagle tabela rozmiarów mi się sprawdza – albo gazeta zmieniła nieco swoje modele, albo to ja dopasowałam się do ichniejszych wymiarów? 🙂
Koszula zapinana jest na oblekane tkaniną guziki (to zajęło mi 1/3 czasu, jaki spędziłam na szyciu! 🙂 ) i pętelki. [Jak oblekałam guziki tkaniną pokazywałam Wam już na moim Facebook’u i Instagramie. ]
Z tyłu – podobnie jak w niektórych koszulowych fasonach – znajduje się niewielka kontrafałfda, która zapewnia swobodę ruchów:
No i tyle moich ochów i achów. 🙂 Zostawiam Was z moim ulubieńcem szyciowym i piękną Sopocką plażą i już zapraszam na kolejne wpisy! 🙂
Dominika
Ps. A jak Wam się podoba moja duma? 🙂
Cudowna bluzka!:) Możesz zdradzić, ile materiału zużyłaś na jej uczycie? Tak mnie zauroczyła, że od razu zaczęłam szukać ładnej tkaniny;) boję się tylko, że też będzie leżała i czekała na odpowiednią dawkę odwagi, bo dopiero zaczynam przygodę z szyciem
Już nie do końca pamiętam, ale pewnie ok. 2mb 🙂 Dzięki 🙂
[…] (i częściowo wykroju, bo oba oparte są na tej samej bazie) szyłam też m.in. moją ukochaną muzyczną koszulę z fontaziem. Wiedziałam w związku z tym, że rozmiar 38 sprawdzi się bardzo dobrze bez wprowadzania […]
przepiękna koszula! wyszła super!
Też bardzo ją lubię! 🙂
Oj na tę koszulę również choruję, tylko szukam odpowiedniego materiału ! W życiu nie miałam pojęcia, że to wiązanie nazywa się fontaź 😀 Czuję się uświadomiona ! Pięknie wygląda w Twoim wykonaniu i została fajnie spersonalizowana przez ten muzyczny nadruk. Dzięki temu jest jedyna w swoim rodzaju i nawiązująca do zamiłowań swojej właścicielki 🙂
Jest moją ukochaną – pewnie właśnie ze względu na ten nadruk 🙂 Polecam, wykrój jest fajnie dopasowany do rozmiarówki, szyje się ok – instrukcja jest czytelna… Czekam więc na Twoją realizację 🙂
Polecam i czekam na Twoją wersję! 😊
[…] i tkaninach elastycznych, ponieważ spłaszcza jego główkę. Standardowo (jak na przykład w koszuli) rękaw powinno się […]
Ślicznie ci ta koszula wyszła! Gratuluję też zdjęcia w Burdzie 😉
Dziękuję i…dziękuję 🙂
[…] Muzyczna koszula z fontaziem 🙂 […]
Piękna jest! Moja mama takiej szuka, więc chyba jej powiem, żeby sobie uszyła 😉 Albo najlepiej mi też 😛
Wykrój sprawdzony – można szyć 🙂 Trzymam kciuki za realizację tego planu 🙂
Bardzo ładnie! Jest i muzycznie i stylowo i elegancko. Jest tez plaża bez parawaningu czyli wszystko co lubię najbardziej. Duma zasłużona! Pozdrawiam
p.s. I jeszcze dodam z doświadczenia, że przy krojeniu i szyciu takich śliskich i niewdzięcznych materiałów fajnie sprawdza się spryskanie ich krochmalem w sprayu. Do kupienia np. w Lidlu 🙂
Dziękuję za miłe słowa i (przede wszystkim!) cynk o krochmalu – muszę koniecznie zrobić zapas przy okazji kolejnej wizyty w Lidlu 🙂
Ps. A „parawaningu” też nie znoszę – tym bardziej, że mieszkając nad morzem plażę traktuję na równi z parkiem czy lasem – a w tych miejscach by takie numery nie przeszły niezauważone…;)
Te koszule bardzo ładnie się układają i wyglądają. Jestem laikiem a również uszyłam ten model (z tym, że do tej pory brakuje guziczków ;p) tylko bez rękawów, bo nie wystarczyło mi materiału i musiałam się namęczyć jak to wykończyć żeby było jako tako. Jestem zadowolona, jak na pierwszą dosyć skomplikowaną rzecz jest na prawdę dobrze.
Twoja wyszła bardzo ładnie, podoba mi się materiał. Na pierwszy rzut oka myślałam, że zdjęcie z gazety to Ty i Twoja koszula 😛 I widzę, że również lubisz szef francuski 🙂
Czy lubię szew francuski – hmmm… No, ma swoje zalety, chociaż nie ukrywam, że jest pracochłonny 🙂 Ale jednocześnie jak najbardziej ta praca się opłaca (o – nawet zarymowałam ;P) Skoro jeszcze nie masz guzików to sporo pracy przed Tobą – chyba, że nie będziesz ich oblekać tkaniną 🙂 A zrezygnowanie z rękawów też zaoszczędziło pewnie sporo czasu. Pochwalisz się swoją wersją? Straaasznie mnie zaintrygowałaś 🙂
Prześlę zdjęcie jutro ale ostrzegam, że nie jest to rewelacja a materiał jest mnący, ponieważ szyłam na czymkolwiek w obawie przed zepsuciem materiału 🙂 Mam zamiar uszyć jeszcze nie raz tą koszulę (ostatnią przepaliłam żelazkiem! :() w różnych wersjach. Bardzo podoba mi się długa, sukienkowa wersja.
Też myślałam nad wersją sukienkową, ale w głowie jeszcze tyle do uszycia, że nie wiem czy wystarczy mi czasu 😛 Czekam więc na Twoje dzieło (o ile się nie mylę to można dodać zdjęcie tu w komentarzu – pochwal się nam wszystkim 🙂
Jak już pisałam brakuje jej guzików i materiał się bardzo mnie 🙂 Ale jestem zadowolona, że wykończenie bardzo ładnie mi wyszło, często brakuje mi precyzji a ta koszula nie jest trudna do uszycia nawet dla początkującej osoby dlatego nie pozostaje mi nic innego jak polecić ją pozostałym krawcowym.
Jest dobrze! 🙂 Piękny kolor tak swoją drogą 🙂
Fontaz! A wiec tak nazywa sie ten tak lubiany przeze mnie element stroju 🙂 Wygladasz w tym uszytku swietnie, przede wszystkim widac jak swobodnie sie w nim czujesz!
Może być też po prostu kokarda…:) Szczerze mówiąc obawiałam się, czy właśnie ten element nie sprawi, że nie będę się w koszuli czuła swobodnie, ale na szczęście nie 🙂
Jak tylko zobaczyłam te guziki, wiedziałam, że majstrujesz cóż ekstra. Długo kazałaś na nią czekać, ale było warto! 🙂
Dziękuję – miło to „słyszeć” od osoby na wyższym „levelu” w dziedzinie szycia 🙂
Piękna jest! Też mam kawałek wiskozy w swoich zbiorach więc może w końcu go wykorzystam, bo nie miałam na niego idei żadnej 😉 a zdjęcia przepiękne!
Namawiam gorąco! 🙂