To, że Internet jest pożeraczem czasu wiemy chyba wszyscy doskonale. Facebook, Instagram, śmieszne kotki, memy, yyy… blogi…😉 Umówmy się – każdy z nas prawdopodobnie złapał się kiedyś na tym, że nie wiadomo jakim cudem od wzięcia telefonu do ręki do zerknięcia na zegarek minęła godzina/dwie? Ot, tak, bez sensu. Czasem jednak w tym wirze klikania z miejsca w miejsce trafiamy na naprawdę fajne rzeczy. Przynajmniej mi się zdarza.😋 I tak oto zaczyna się historia moja i dzisiejszej bluzki…
Bluzka na zakładkę – wykrój
Bycie karmiącą mamą – oprócz niewątpliwych walorów zdrowotnych dla dziecka – daje mi mnóstwo czasu na przeglądanie tego, co w sieci piszczy. Przynajmniej do tej pory tak było – bo aktualnie Marysia zaczyna się już powoli interesować tym co mama scrolluje za jej głową kiedy ona sobie ciumka. 😉 Niemniej – przez ostatnie 4,5 miesiąca przynamniej kilka razy w tygodniu zaglądam na Pinterest. Dla znających to miejsce sprawa jest oczywista. Tam nie da się wejść na kilka minut! Od jednej fajnej rzeczy przechodzimy do innej, pojawiają się coraz to lepsze pomysły, inspiracje… Aaaaa! Chyba potrafię tam zabawić dłużej niż w sklepie z materiałami! 😉
Buszując po kolejnych tablicach z pinami związanymi z tematyką ubrań do karmienia trafiłam na zdjęcia sweterków/bluzek z zakładanym przodem.W zasadzie taki fason spodobał mi się jeszcze długo, długo zanim w głowie zakiełkowała myśl o drugim dziecku. A to za sprawą szkicu wykroju z Vogue Patterns, który kiedyś rzucił mi się w oczy (znajdziecie go TUTAJ). Kiedy zaczęłam się rozglądać za fasonami zdatnymi do karmienia od razu wiedziałam, że kiedy – jak nie teraz – warto przetestować tego typu model. Czekałam aż zwolni się miejsce w mojej „szyciowej kolejce” i zamierzałam kupić wykrój Vogue’a. W międzyczasie jednak – podczas grudniowej promocji na niemieckiej wersji serwisu Makerist – trafiłam na wykrój ASPEN. Kosztował – tradycyjnie – tylko 2€, więc postanowiłam dorzucić go do koszyka i wypróbować.
Bordowy ASPEN nr 1
Pierwsze podejście do wykroju zrobiłam tuż po zakupie. Wykorzystałam jersey w kolorze bordowym kupiony na grupie Przemka Matłoki i wykrój w rozmiarze 40 (zgodnie z tabelą). Aspen zawiera już zapas na szew, więc po prostu wycięłam kolejne części, zszyłam i… tyle. Ta bluzka to tak naprawdę kilka szwów na krzyż – plus instrukcja obrazkowa, więc chyba nie sposób cokolwiek tu namieszać. 🙂
Bluzka ASPEN posiada dwie wersje – luźniejszą i dłuższą z tyłu (A) oraz bardziej dopasowaną i krótszą z tyłu (B). Ja zdecydowałam się na wariant luźniejszy – i dobrze, bo w ten bardziej wyslimowany chyba bym nie weszła! Wariant A w moim przypadku (wówczas, bo teraz mam kilka kg mniej) w zasadzie nie wyglądał na luźny – a kierowałam się wiernie tabelą z obwodami.
Nie przeszkadza mi to jakoś wybitnie, bo bluzka leży całkiem dobrze (przeszkadza mi jedynie to, że jest ciut krótka przy moich 174 cm wzrostu), ale warto zwrócić na to uwagę. A! W tej pierwszej wersji skróciłam trochę tył, więc w zasadzie jest to połączenie obu wariantów. 🙂
Swoją funkcję – czyli ułatwienie karmienia – spełnia jednak bez zarzutu, więc pod tym kątem ten wykrój na pewno polecam. 🙂
ASPEN nr 2 – prążkowana dzianina swetrowa
Po wcześniejszym doświadczeniu z bordową wersją tego wykroju i moimi oczekiwaniami co do tej formy przy szyciu drugiej wersji wprowadziłam jedną zmianę – mimo dodanych zapasów na szwy, każdą z części powiększyłam dodatkowo na krawędziach o ok. 1 cm, a doły przodów wydłużyłam o ok. 3 cm. Dzięki temu uzyskałam pożądaną luźniejszą formę.
Tym razem wykorzystałam bawełnianą dzianinę swetrową z grubym prążkiem w odcieniu pięknej, czystej bieli kupioną na Allegro.
Kiedy dzianina trafiła w moje ręce zastanawiałam się, czy postawić na wykrój z zakładkami czy może na coś bardziej zabudowanego… W głowie miałam jeszcze pomysł na bluzę z półgolfem. Padło jednak na ten fason.
Biała dzianina prezentuje się w tym wypadku dosyć dobrze, chociaż brakuje mi delikatnie bardziej lejącego efektu. Myślę, że wtedy obniżona linia ramienia i bardziej obszerny fason dałyby efekt miękkiego otulenia sylwetki, a w przypadku delikatnie sztywnych krawędzi jednak poszerzają jej górną część. Ponadto – po poszerzeniu formy dekolt się pogłębił i w zasadzie nie ma możliwości, żebym swobodnie nosiła tę swetro-bluzkę bez czegoś pod spodem…
W przypadku tego podejścia do wykroju Aspen krawędzie dołu i zakładanych przodów obrzuciłam na owerloku i podszyłam ręcznie – tak, żeby na wierzchu nie były widoczne żadne szwy. Mimo to dzianina delikatnie pofalowała się na krawędziach i ciut odstaje na linii bioder (widać to poniżej). Detal – ale dla mnie okropnie irytujący.
Hmmm…
Nie zdarza mi się to często, ale jednak czasem jest to nieuknione – jestem z tych rzeczy średnio zadowolona. Nie jest tak, że rzuciłam obie w kąt – noszę je oczywiście, ale moje wyobrażenie i rzeczywistość jednak w którymś momencie się rozjechały i wiem, że po skończeniu mojej przygody z karmieniem prawdopodobnie obie bluzki wylądują… sama nie wiem gdzie, ale nie w mojej codziennej garderobie. No chyba, że zmienię jeszcze zdanie. 🙂
Jestem ciekawa czy też tak macie – wymarzony wykrój, fajna tkanina/dzianina, szycie z iskierką w oku, a później taki… niedosyt? Że to jednak nie TO? Dajcie koniecznie znać!
No i powiedzcie – czy Waszym zdaniem te rzeczy nadają się do noszenia? A może jednak powinnam rzucić je w kąt już teraz? Jak myślicie?
Do zobaczenia niebawem – mam nadzieję, że wreszcie w bardziej aktualnym wydaniu – bo od ponad 3 tygodni noszę się w krótkich włosach, ale miałam jeszcze zapas zdjęć zrobionych wcześniej. 🙂
Dominika
Jeżeli chcecie pozostać ze mną w kontakcie i nie przegapić kolejnych postów (oraz moich szyciowych poczynań) obserwujcie mnie na Facebooku i Instagramie (gdzie ostatnio chętnie dzielę się z Wami wieloma rzeczami za pomocą stories).
Zachęcam też do kontaktu bezpośredniego – czy to za pomocą maila, czy fb – zawsze chętnie porozmawiam 🙂