W związku z opublikowanym tydzień temu wpisem z listą sklepów online oferujących sprzedaż dzianin (który był kontynuacją TEGO tekstu), postanowiłam przyjrzeć się bliżej temu, co oferują nam polscy sprzedawcy wyrobów tekstylnych. Pod lupę wzięłam sztandarowy certyfikat Oeko-Tex Standard 100, który mówi nam sporo o jakości produktu, jaki nabywamy. Jak ów certyfikat jest przyznawany, co gwarantuje kupującemu oraz czy wszystkie materiały sprzedawane na terenie naszego kraju muszą go posiadać?
Wszystkich, którzy pragną poszerzyć swoją wiedzę, zapraszam do dalszej lektury oraz na stronę Polskiej Grupy Tekstylnej – informacje o certyfikacie Oeko Tex znajdziecie TUTAJ.
Dobór materiałów i jego znaczenie
Nasze ciało ma nieustanny kontakt z wszelkiego rodzaju tekstyliami. Nie pozostają one – mimo niskiej społecznej świadomości na ten temat (przynajmniej ja do niedawna jeszcze taką właśnie miałam) – bez wpływu na nasze zdrowie. Nie mówimy tu tylko o zdrowiu skóry – chemia obecna w barwnikach i ich utrwalaczach może bardzo negatywnie wpływać także na funkcjonowanie wewnętrznych procesów w naszych organizmach. Włos się na głowie jeży, kiedy pomyślę, że przecież nie chodzi tu tylko o nas – dorosłych, ale także o nasze dzieci! Dziś jednak nie o tym. Jeżeli jesteście zainteresowani bardziej dokładnym opisem zagrożeń płynących z chemii znajdującej się w niektórych (!) ubraniach polecam Wam film „Toksyczne ubrania”, który możecie obejrzeć w polskiej wersji językowej TUTAJ. Mną wstrząsnął niesamowicie – między innymi stąd dzisiejszy tekst.
Wracając do tematu – jeżeli szyjecie i kupujecie materiały na pewno spotkaliście się niejednokrotnie (a w zasadzie prawie zawsze) z oznaczeniem Oeko-Tex Standard 100 oraz Tekstylia Godne Zaufania. Są to znaki będące pochodną certyfikatu włókienniczego Oeko-Tex Standard przyznawanego zgodnym z jego parametrami wyrobom tekstylnym.

Do niedawna – kupując tkaniny i dzianiny u polskich sprzedawców – nie zwracałam za bardzo uwagi na obecność owego znaku. Wraz ze wzrostem mojej świadomości zaczęłam przeglądać odwiedzane przeze mnie sklepy pod tym kątem i zauważyłam, że w niektórych niestety informacji o certyfikacie nie ma. Zastanowiło mnie to bardzo. Zakładałam, że skoro sklepy sprzedają materiały przeznaczone na odzież, te posiadają odpowiednie ku temu parametry. Postanowiłam zrobić wywiad i wątpliwości rozwiewałam kontaktując się z konkretnymi sklepami. Potwierdziłam prawie wszystkie (czekam na odpowiedź z jednego) z moich dwóch list – TEJ oraz TEJ. W większości przypadków brak informacji o certyfikacie Oeko-Tex Standard 100 wynikał z przeoczenia lub założenia, że jest to oczywistość. W kilku przypadkach sprzedawcy poinformowali mnie, że jeżeli taka informacja nie widnieje, to nie otrzymali jej bezpośrednio od producenta materiału, a nie chcą wprowadzać klienta w błąd (co niestety też się czasem zdarza). Pamiętajcie, że w razie wątpliwości zawsze warto zapytać – to, że jakaś informacja nie jest zamieszczona w opisie, nie zawsze oznacza – tak jak w tym przypadku – brak odpowiednich parametrów produktu. A warto przecież wiedzieć, z czego szyjemy dla siebie, najbliższych, klientów…
Czym jest Oeko-Tex Standard 100?
W związku z tym, że jest to oznaczenie najczęściej występujące na świecie, skupię się właśnie na nim.
Oeko-Tex Standard 100 to system certyfikacji oraz badań produktów i półproduktów włókienniczych na wszystkich stopniach ich obróbki. Ma on na celu zapewnienie, że produkty włókiennicze nim oznaczone są wolne od substancji szkodliwych oraz potencjalnie szkodliwych (mowa o substancjach chemicznych zakazanych i kontrolowanych prawnie lub takich, które w negatywny sposób mogą oddziaływać na zdrowie człowieka). Certyfikaty Oeko-Tex Standard 100 oraz (tym samym) oznaczenie TEKSTYLIA GODNE ZAUFANIA przyznawane są 0d 1992 roku na całym świecie. W Polsce procesem tym kieruje łódzki Instytut Włókiennictwa.
Bardziej „ekologiczną” wersją powyższego jest Oeko-Tex Standard 1000 – to system badań, oraz certyfikacji procesów produkcji przyjaznych dla środowiska naturalnego. Za zgodność z tym standardem producenci otrzymują etykietę Oeko-Tex Standard 100 plus.

W związku ze zróżnicowaniem zastosowania tekstyliów wyróżnia się cztery klasy produktów oznaczonych certyfikatem:
I klasa: Wyroby włókiennicze i i zabawki tekstylne dla niemowląt oraz dzieci do lat 3 (bielizna, śpioszki, pościel, zabawki pluszowe, itp…)
II klasa: Wyroby tekstylne, których duża część powierzchni znajduje się w bezpośrednim kontakcie ze skórą (bielizna osobista, pościel, bluzki, skarpetki, pończochy, itp…)
III klasa: Wyroby włókiennicze, które nie mają bezpośredniego kontaktu ze skórą lub ich kontakt jest bardzo ograniczony – tylko mała powierzchnia (kurtki, płaszcze, wkłady odzieżowe, itp…)
IV kalsa: Materiały do wyposażenia wnętrz i dekoracji (obrusy, zasłony, itp…)
Co gwarantuje certyfikat Oeko-Tex Standard 100?
- zabronionych barwników azowych*
- barwników rakotwórczych i wywołujących alergię
- formaldehydu*
- pestycydów
- chlorowanych fenoli
- chlorowanych benzenów oraz toluenów
- ekstrahowalnych metali ciężkich
Poza powyższymi substancjami chemicznymi sprawdzane są także poniższe parametry:
- odporność wybarwień
- wartość pH
- ftalany*
- związki cynoorganiczne (TBT, TPhT, DBT)
- emisja związków lotnych
- zapach
* W Europie te parametry produktów włókienniczych są prawnie kontrolowane
Warto wspomnieć o tym, że aby otrzymać certyfikat Oeko-tex Standard 100 należy spełnić WSZYSTKIE kryteria. Nie ma w tym przypadku półśrodków, co daje nam – konsumentom – gwarancję stałej jakości.
Pełen wykaz kryteriów znajduje się TUTAJ.
Certyfikaty i ich brak – podsumowanie
Tak, jak wspomniałam już na początku tego wpisu – nie wszystkie sklepy oferujące sprzedaż materiałów w Polsce posiadają asortyment w całości zgodny z normami certyfikatu Oeko-Tex Standard 100. Nie zawsze oznacza to pewnie brak spełnienia tych norm (czasem to przeoczenie, czasem „oczywistość”). Myślę, że warto jednak wiedzieć, czego możemy od sprzedawców tkanin i dzianin oczekiwać. A możemy przede wszystkim oświadczenia, czy dany materiał spełnia normy bezpieczeństwa określane m.in. za pomocą omawianego dziś oznaczenia. Szczególnie jeżeli szyjemy dla dzieci. Ich skóra jest bardziej niż u dorosłych wrażliwa na wszelkie substancje drażniące i czasem warto uszyć jedną dobrą jakościowo, ale nieco droższą rzecz niż kilka z wątpliwej jakości surowców. Sama nie jestem w tym przypadku przykładem, bo – tak jak już przyznałam – do niedawna całkowicie ignorowałam tego typu oznaczenia. Też wydawały mi się oczywistością. A tu proszę… 🙂
Jestem ciekawa Waszych opinii i odczuć dotyczących wszelkiej maści certyfikatów. Wiadomo, jak to z nimi czasami bywa – niejednokrotnie spotykałam się z historiami o samozwańczych certyfikujących instytucjach, które przyznawały odznaczenia… same sobie. 🙂 W przypadku Oeko-Tex Standard mam jednak pewność, że kupując produkt nim oznaczony nabywam tekstylia jak najmniej szkodliwe dla mnie i moich najbliższych. Nad przyznawaniem odznaczenia czuwa sztab fachowców, któremu – jako naukowy laik – jestem zmuszona zaufać. 🙂
A jak jest u Was? Kupujecie tylko te materiały, które posiadają omawiany certyfikat? A może nie zwracacie na to zbyt wielkiej uwagi?
Czekam na dyskusję! 🙂
Dominika
Ps. Jeżeli w tekście pojawiły się jakiekolwiek błędy merytoryczne, wytykajcie mi je śmiało – nie jest moim celem wprowadzanie nikogo w błąd.
Informacje, które przedstawiłam w tym wpisie to przełożone „na chłopski rozum” deklaracje pochodzące ze strony Instytutu Włókiennictwa w Łodzi (TUTAJ).
Jeżeli chcecie pozostać ze mną w kontakcie i nie przegapić kolejnych postów (oraz moich szyciowych poczynań) obserwujcie mnie na Facebooku i Instagramie. Zachęcam też do kontaktu bezpośredniego – czy to za pomocą maila, czy fb – zawsze chętnie porozmawiam 🙂
Przyznaję, że w ogóle nie interesowałam się tym tematem, ale po przeczytaniu Twojego artykułu na pewno to się zmieni 🙂 Fajnie, że poświęciłaś czas na napisanie artykułu, bo tego typu informacji wciąż bardzo mało jest w sieci.
Dziękuję 🙂 Rzeczywiście skondensowanych informacji na ten temat jest niewiele, ale na szczęście większość sklepów zaczyna traktować ten certyfikat jako obligatoryjny, więc i w tej materii jest lepiej 😉
Czyli ten certyfikat potwierdza badania w zakresie ilości obecnych w tkaninie substancji szkodliwych, ale nie pokazuje w jaki sposób dana tkanina rzeczywiście oddziaływuje na skórę człowieka?
Ten certyfikat potwierdza pozytywne przejście wspomnianych badań – tzn. gwarantuje, że określone normy (bezpieczne dla zdrowia) nie zostały przekroczone.
Co do rzeczywistego oddziaływania wspomnianych tkanin na skórę człowieka – ich realne bezpieczeństwo i brak negatywnych skutków przy kontakcie ze skórą wydaje mi się już kwestią zaufania do badaczy przyznających owe oznaczenie. Sama naukowcem nie jestem, ale tak jak np. nie badam każdego kęsa jedzenia dopuszczonego do obrotu, tak i tu muszę zaufać ludziom, którzy się takimi rzeczami zajmują. 🙂
[…] Więcej o firmie, jej założeniach i założycielce – Adze – poczytać możecie na ich stronie internetowej oraz w >>>TYM POŚCIE<<< urodzinowym. Dzianiny od Miękkie polecić mogę z czystym sumieniem – pomijając ich walory estetyczne i miękkość (a jakże! 🙂 ), są przede wszystkim świetne jakościowo, wolne od szkodliwych substancji i bezpieczne nawet dla najmłodszych użytkowników, co gwarantuje certyfikat Oeko-Tex Standard 100. […]
OMG włosy się na głowie jeżą po obejrzeniu tego filmu o produkcji odzieży. Nic dziwnego, że tyle chorób jest na świecie, sami jesteśmy sobie winni 🙁 ale marki produkujące odzież dla dzieci????…nie mieści mi się to w głowie 🙁 teraz mam jeszcze większą motywację aby szyć dla swoich dzieci, dla siebie i moich bliskich, ale od teraz będę zwracać uwagę na certyfikaty. Najlepiej dać zarobić polskim producentom tkanin i dzianin, ale tylko tym, którzy sprzedają materiały poświadczone certyfikatem.
Wielkie dzięki za ten artykuł, oraz za link do filmu, dzięki temu otworzyły mi się oczy.
A ja dziękuję za komentarz – pisząc ten tekst miałam poczucie, że poruszam ważny temat. Odzew jednak jest znikomy, stąd fajnie otrzymać informację zwrotną o potrzebie tego typu tematów 😊 Pozdrawiam i życzę samych udanych projektów! 😊
Dziwi mnie, że ludzie w ogóle nie reagują. Wydaje mi się, że po prostu wolą udawać, że problemu nie ma 🙁 przykre…
Być może… Ale masz rację – to przykre, że ludzie ludziom serwują (świadomie!) takie niebezpieczeństwa. I to tylko dla pieniędzy. 🙁