Prosta krzywa sukienka :)

Wiem, wiem… Dawno mnie tu nie było. Czuję się jednak troszkę usprawiedliwiona – wakacjami, Hanią, upałami… No, ale mimo wszystko nie próżnowałam i nie próżnuję! 🙂 Z mojego facebooka wiecie, że powstała sukienka – nie byle jaka, bo na wieczór panieński dziewczyn z Marsowe Love. 🙂 Ponadto jestem w trakcie szycia kreacji na wesele, obmyślania dalszych postów, itp… No, ale – dziś o „mężatej” sukience panieńskiej, więc do rzeczy! 🙂

Ustalenia były takie – wszystkie ubieramy się na ciemno (czarny, granatowy…) z mocno różowym lub czerwonym akcentem. W to mi graj! 🙂 Czerwony akcent? Szminka oczywiście! 🙂 A czarną sukienkę w szafie mam przecież niejedną – spakowałam wszystkie co prawda na czas ciąży, bo wtedy mogłam sobie na nie co najwyżej popatrzeć, ale liczyłam na to, że w którąś już na pewno się zmieszczę. Niestety chyba nie doceniłam ogromu zmian w mojej sylwetce, które jeszcze nie wróciły do punktu wyjścia… 🙂 Pozostało mi więc coś uszyć. Rozpaczy nie było – każdy pretekst jest dobry, żeby bez większych wyrzutów zaszyć się w kącie z maszyną. 🙂
Na łowy ruszyłam do Textilmaru. Dorwałam tam bardzo ładny czarny materiał, którego nazwy niestety nie pamiętam. Był lekko elastyczny w jednym kierunku, lejący, z jednej strony gładki, z drugiej o wyraźnym splocie nitek… Byłam nawet ostatnio znowu w hurtowni, ale nie sprawdziłam jego nazwy. No nic – może następnym razem. 🙂
W związku z tym, że czasu miałam niewiele, a sukienka, którą sobie wymyśliłam nie była bardzo skomplikowana, darowałam sobie poszukiwania wykroju. Formę zdjęłam z bluzki, którą miałam na sobie w >>TYM POŚCIE<< . Nie posiada ona zaszewek ani żadnych karkołomnych cięć czy szwów – ot, po prostu przód i tył (z rękawkami) zszyte razem. 🙂
Sukienka miała być prosta, niezbyt strojna, ale nadająca się na wyjście do klubu (przy doborze odpowiednich dodatków). Początkowo planowałam wzbogacić ją w koronkę na dole i przy dekolcie, srebrną wypustkę lub złotą lamówkę, ale mój Mąż mnie od tego odwiódł. W zasadzie dobrze. 🙂 Rękawki i dół wykończyłam więc standardowo – poprzez podwójne wywinięcie do wewnątrz i przestębnowanie ściegiem prostym:
Dekolt chciałam wykończyć tasiemką ze skosu – i nawet tak zrobiłam. Nie podobało mi się to jednak, ponieważ nagle sukienka stała się aż za bardzo „bluzkowa”. Z tasiemki zrobiłam więc po prostu odszycie, które od wewnętrznej strony przeszyłam ręcznie ściegiem krytym (jest to jeszcze trochę widoczne, ale nie rzuca się w oczy tak, jak tasiemka):

Żeby totalnie nie nudzić, postanowiłam zaszaleć z asymetrycznym dołem. Wycięłam więc po łuku przód i tył – prezentuje się to następująco:

Z profilu wygląda to tak:
Jak widać na powyższych zdjęciach – nie jest to stylizacja imprezowa, a bardziej codzienna, spacerowa. Zależało mi na tym, żeby sukienka, którą uszyję, była wielofunkcyjna, bo żadne ze mnie zwierzę klubowe – tym bardziej teraz, kiedy na świecie pojawiła się już Hania. 🙂 Z powodzeniem można zestawić ją więc z sandałkami, być może nawet z fajnymi trampkami… Jak myślicie? Pokombinuję na pewno. 🙂 
Jeszcze jeden rzut oka na całość…
… i to by było na tyle. Tym razem zdjęć niewiele (tego dnia byłam baaaaardzo „niewyględna” 🙂 – ale za to w urozmaiconych okolicznościach. 🙂 Powód błahy – sobota, kiedy zabraliśmy się za fotografowanie, była jednym z wielu dni, kiedy temperatura przekroczyła 35 stopni w cieniu. I tak cieszę się, że w końcu udało się nam ruszyć z tematem. 🙂
Do zobaczenia w kolejnych postach! 🙂
Dominika

Może zainteresuje Cię jeszcze...

14 komentarzy

  1. proste sukienki są naj 🙂 i zawsze można z nich zrobić coś casual i coś imprezowego 🙂

    1. Dokładnie tak 🙂 Ubrań typu 'basic' nigdy za wiele 🙂

  2. Nie ma to jak czerń:) Taka sukienka na co dzień jest wprost wymarzona:)

    1. I na co dzień i na imprezę przy doborze odpowiednich dodatków 🙂 Pozdrawiam 🙂

  3. Fajny krój, bardzo w moim stylu 🙂 Pozdrawiam serdecznie!

  4. Ostatnio bardzo lubię taki krój sukienek. Są bardzo wygodne, nie krępują ruchów i nie trzeba się przejmować ewentualnymi niedoskonałościami sylwetki. Wystarczy mieć ładne łydki 😉

    1. U mnie kwestia łydek jest sporna – obijam się o co tylko można, więc są całe posiniaczone. No, ale taka moja natura – nie będę przez to chodzić wiecznie w długich spodniach 🙂 A sukienka stała się jedną z moich ulubionych. 🙂

  5. Świetna sukienka! I bardzo praktyczna:)

    Pozdrawiam

    1. Dziękuję. 🙂 Sprawdza się, rzeczywiście. 🙂

  6. Oj wiem coś o tym zbieraniu się za blogowanie 😀 Sama jestem świetnym przykładem. Siedzę non stop w książkach i marzę o szyciu… Co do kombinowania – ja bym wrzuciła jakiś paseczek i ciekawy naszyjnik 🙂 Lubię rzeczy, które można nosić na różne sposoby, żeby się nie znudziły 😀 No i muszą koniecznie być czarne lub białe… 🙂

    1. Naszyjnik – jak najbardziej. Pasek – może kiedy odzyskam talię 🙂

  7. Lubię takie uniwersalne kreacje 🙂 nawet z żakietem by pasowało w mniej tropikalnym klimacie

    1. Wieczorem rzeczywiście zarzuciłam na ramiona żakiet. A że jesień za chwilę, pewnie będę ją między innymi właśnie tak zestawiać 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *