softshellowy PŁASZCZYK à la PARKA

Softshell opanował szyciową blogosferę już jakiś czas temu – kolejne sklepy sukcesywnie wprowadzają go do swojej oferty, a osoby zajmujące się szyciem sięgają po niego z – wydawałoby się – nie malejącym zainteresowaniem… Sama zaczęłam „krążyć” wokół uszycia czegokolwiek z tego materiału już zeszłej jesieni, ale wówczas – szyjąc parkę dla siebie – ostatecznie postawiłam na tkaninę kamuflażową. W tym roku jednak uległam panującej modzie – dzięki temu Hania zyskała nowy płaszczyk na przejściowe chłodne/deszczowe dni, a ja – kolejne szyciowe doświadczenie. 🙂

Softshell – właściwości

Decydując się na uszycie dla Hani płaszcza z softshellu i dobierając konkretny jego wzór (a co za tym idzie – przeglądając oferty conajmniej kilku sklepów z materiałami), uzyskałam bardzo oględną wiedzę dotyczącą tej tkaniny. W zasadzie każdy ze sklepów podaje nieco inne jego właściwości.

Podejmując jednak próbę ujednolicenia informacji, które udało mi się znaleźć w sieci – tkanina typu softshell:

  • składa się z 3 warstw: zewnętrznego poliestru, membrany oraz wewnętrznego, krótko strzyżonego polaru lub dzianiny, zapewniającej komfort termiczny oraz zapobiegającej wyziębieniu organizmu
  • jest całkowicie wiatroodporny (nieprzewiewny)
  • jest całkowicie oddychający
  • jest w pewnej mierze wodoodporny (chroni go przez pewien czas warstwa impregnacji, dzięki której materiał nie chłonie wody, brudu i zanieczyszczeń)

Co do wiatroodporności i właściwości oddychających panuje wśród sprzedających pełna zgodność, nieznaczne różnice pojawiają się jednak przy kwestii wodoodporności.

Płaszczyk, który uszyłam Hani miał pełnić funkcję ochronną przed wiatrem i deszczem. Nie zakładałam, że ma być w 100% nieprzemakalny, więc mimo wątpliwości dotyczących właśnie wodoodporności, softshell wydał mi się dobrym wyborem.

Po zapoznaniu się z bogatą ofertą sklepów online postawiłam na przepiękne palmy z m+cm. Podszewkę w przypadku tej tkaniny uznałam za zbędną – wypełniłam jedynie wnętrze kaptura (szara pętelka).

płaszczyk softshell 01

PŁASZCZYK à la PARKA – wykrój

Przy szyciu omawianego dziś płaszczyka skorzystałam ze sprawdzonego już niejednokrotnie (a nawet raz pokazywanego na blogu pod postacią bluzy z kominem) darmowego wykroju Brindille&Twig na bluzę z rękawem raglanowym, który odpowiednio  zmodyfikowałam. Wykrój jest dostępny w rozmiarach 62-118, a pobrać możecie go TUTAJ.

noname

W związku z tym, że płaszczyk à la parka z założenia ma posłużyć Hani nieco dłużej niż jeden sezon jesienno zimowy, skorzystałam z rozmiaru 104 (aktualnie szyję Hani głównie rozmiar 98, który czasem jest jeszcze ciut na wyrost). Poza tym biorę pod uwagę, że czasem pod spód Haniulka będzie musiała założyć bluzę czy sweter, więc dodatkowy luz jest tu konieczny.

W wyjściowej wersji tej formy kaptur wychodzi dosyć płytki. Jako, że w kurtce mającej chronić przed deszczem jest on jednak jednym z ważniejszych elementów, wzbogaciłam go o daszek, który nadał mu bardzo fajnej objętości.

Daszek wykroiłam z dwóch warstw softshellu i przestebnowałam kilkukrotnie w celu usztywniena:

płaszczyk softshell daszek01

Softshellowy PŁASZCZYK à la PARKA

Nie przedłużając – Hania w swoim płaszczyku / parce  prezentuje się tak:

parka softshell02

płaszczyk parka softshell 01

Całość wyszła dosyć długa, więc mam nadzieję, że płaszczyk będzie zdatny do użytku nie tylko na wiosnę, ale może i przyszłej jesieni…? W razie czego zostawiłam w rękawach spory zapas na ewentualne ich wydłużenie.

parka softshell03

płaszczyk parka softshell 02

Po pierwszych przymiarkach Hania narzekała na drapiący pod szyją zamek, więc doszyłam jeszcze zaślepkę na jego zakończeniu i trochę (ok. 1 cm) pogłębiłam stójkę przy szyi. Myślę, że spokojnie obeszłoby się bez tego drugiego zabiegu – teraz „dekolt” jest nieco za luźny. Sytuację ratuje jednak fakt, że przy aurze, do której przeznaczony jest ten płaszczyk, Hania pod spodem zawsze nosi komin lub chustkę. Ta niweluje zbędny luz i bez problemu mieści się przy szyi. 🙂

parka softshell04

Softshell – wrażenia z szycia i użytkowania

Parkę dla Hani uszyłam prawie całkowicie za pomocą maszyny wielofunkcyjnej (szyję na Łucznikowej Malwinie). Owerloka użyłam jedynie w celu obrzucenia wewnętrznych krawędzi, ale absolutnie nie jest on przy szyciu tego materiału konieczny – tkanina się nie strzępi i nie snuje. Ręcznie podszyłam też dzianinową część kaptura (na łączeniu go wewnątrz ze stójką kurtki).

Moja maszyna radziła sobie z softshellem… różnie. Przy szyciu dwóch warstw nie sprawiała w zasadzie żadnych problemów. Przy trzech czasem przepuszczała ściegi lub blokowała się na zgrubieniach. W tym przypadku działały dwa sposoby:

  1. Szyłam drobniejszym ściegiem (mniejszą długością)
  2. W miejscach, w które igła nie wchodziła (na zgrubieniach) szyłam kręcąc ręcznie kołem zamachowym

Nie wiem czy to kwestia „ułomności” mojego modelu maszyny, czy rzeczywiście trzy warstwy softshellu to dla maszyny domowej już za wiele…? Jeżeli macie jakieś doświadczenia w tym temacie, dajcie znać. Obawiam się jednak, że jest to wina mojej Malwiny…

A jak się nosi płaszczyk à la parka? Rewelacyjnie! 🙂

  • osłania plecki, które w czasie zabawy – wiadomo – lubią świecić u dzieci golizną 🙂
  • w razie deszczu chroni Hanię przed przemoczeniem (nie testowałyśmy jej stojąc kilkanaście minut w ulewnym deszczu, ale nie jedno urwanie chmury z koniecznością przemieszczenia się z punktu A do B już przeżyła)
  • mimo swojej długości nie krępuje ruchów, a nawet więcej – stanowi fajny „podkład” w przypadku chęci przycupnięcia na ławce czy pobujania się na zimnej lub wilgotnej huśtawce
  • Hania wygląda w niej przeuroczo! ❤️ (prawda? 😉)

parka softshell01

Jak zwykle – liczę na dyskusję. 🙂

Czy mieliście już styczność (szyciową, rzecz jasna) z softshellem? Jakie są Wasze wrażenia po zetknięciu się z tą materią?

Jak poradziły sobie z nią Wasze maszyny? Jestem ciekawa czy figle mojego Łucznika to standard, czy może słaba moc tego modelu…

A ja?

Mimo małych problemów, które sprawiała mi podczas szycia moja Malwina – mam zamiar jeszcze sięgnąć po tę tkaninę. W kolejce czeka już granatowy softshell i m.in. taśma uszczelniająca szwy. W planach mam uszycie Hani spodni – takich przejściowych, izolujących trochę ciało od chłodu sprzętów (np. zjeżdżalni, huśtawek) i wilgoci na placu zabaw. Rok temu szyłam tego typu spodnie z ortalionu odzieżowego z podszewką, w tym roku spróbuję z softshellu – trzymajcie kciuki 🙂

Do „zobaczenia” w kolejnych postach!

Dominika


Jeżeli chcecie pozostać ze mną w kontakcie i nie przegapić kolejnych postów (oraz moich szyciowych poczynań) obserwujcie mnie na Facebooku i Instagramie (gdzie ostatnio chętnie dzielę się z Wami wieloma rzeczami za pomocą stories).

Zachęcam też do kontaktu bezpośredniego – czy to za pomocą maila, czy fb – zawsze chętnie porozmawiam 🙂

Może zainteresuje Cię jeszcze...

23 komentarze

  1. Podziwiam Cię, że potrafisz dokonać takich poprawek, brawo! 🙂

    1. Dziękuję 🙂 Chociaż jeszcze nie do końca potrafię zrealizować wszystkie swoje pomysły 🙂

  2. ja ubrań się właściwie nie tykam 😉 spodnie ewentualnie mogę skrócić 😉 ale Ty: no, no! kurtka super 🙂 i jaka urocza modelka 😉 pozdrowienia dla Was 🙂

    1. Dziękuję 🙂 Ja z kolei baaaardzo rzadko szyję coś poza ubraniami. Jakoś najwięcej przyjemności sprawiają mi właśnie rzeczy, które Hania, ja czy ktokolwiek inny obdarowany może wykorzystywać na co dzień 🙂

  3. queen_mal

    Z softshellem miałam do czynienia wielokrotnie, ale w zakresie gotowych produktów dostępnych w sklepach turystycznych – stąd wiem, że ma wiele rodzajów. Cechą wspólną jest wiatroodporność i oddychalność, ale już parametry owych mogą być bardzo różne. Są więc cieniutkie softy bez żadnego meszku czy mikropolarku wewnątrz i bez membrany – megaoddychajace, chronią przed wiatrem, ale na deszcze niekoniecznie się nadają; te z membranami zaś czasem nazywa się hardshellami – one częściej mają wewnętrzną wyściółkę i są względnie wodoodporne, ale też mniej oddychające. Generalnie każde pranie wpływa negatywnie na właściwości materiału, a już na pewno nie należy używać płynów do płukania. Są zresztą specjalne płyny do prania dostępne w sklepach turystycznych… ale inaczej dbamy o gotowy produkt o wyśrubowanych parametrach, który kupiliśmy za 300-800zł, a inaczej o – co prawda dzieło naszych rąk, owoc zarwanych nocy 😉 – ale dużo tańszy… Kupną kurtkę mam już ok. 8 lat, używam podczas wyjazdów górskich, rzadko piorę, wytrzymuje deszcz, ale nie ulewę. Podejrzewam, że warto ten materiał szyć w domu, bo właśnie nie strzępi się, jest zwarty przy szyciu, a kroje sportowe nie są tak wymagające i – o ile zależy nam na wiatroodporności i tylko względnej wodoodporności to – szwów nie trzeba dodatkowo zabezpieczać. Nigdy nie byłam przekonana do kamizelek, ale myślę, że właśnie kamizelka z materiału softshell będzie świetnym wyborem na coraz chłodniejsze dni dla aktywnych fizycznie (biegaczy, rowerzystów, narciarzy) – i do tego się przymierzam 🙂 Tak więc – znam materiał, nie szyłam, ale planuję 🙂

    1. O! Kamizelka do biegania jak najbardziej 🙂 Fajnie, że podzieliłaś się swoją wiedzą dotyczącą softshellu. Co do gotowych ubrań – o tak, warto o nie odpowiednio zadbać. Sama mam kurtkę outdoorową znanej marki sportowo-turystycznej od ponad 5 lat i nie widać po niej w zasadzie śladów użytkowania. Jest dalej idealnie wodoodporna i chroni przed niekorzystnymi warunkami pogodowymi. Ale – tak jak napisałaś – nigdy nie wykorzystałam do jej prania płynu do płukania. Mojej koleżanki rodzice w ten sposób pozbawili swoje nowiutkie kurtki membrany i utkwiło mi to w głowie. 🙂

  4. ThimbleLady

    Nie mam doświadczenia w szyciu tej materii. Za to plaszczyk wygląda fantastycznie. Świetna modyfikacja wzoru.

    1. Dzięki 🙂 Przy okazji spróbuj koniecznie szycia softshellu – to naprawdę ciekawa materia. I daje duże pole do popisu przy ogromnej funkcjonalności – dziś właśnie skończyłam spodnie na plac zabaw dla Haniulki 🙂

  5. Świetny! Będę musiała pomyśleć o czymś podobnym dla mojej Małej 🙂 Sklepowe wiecznie na niej wiszą, a tak dopasuję sobie na miarę:)

    1. Dzięki 🙂 Akurat ten na Hani też jeszcze wisi, ale zakładam, że ponosi go nieco dłużej, więc to zamierzone 🙂

  6. Uroczo i bardzo wdzięcznie;) świetny płaszczyk,super model i kolorystyka.brawo!

  7. Weronika Papierak

    Śliczny płaszczyk, też niedawno szyłam softshellową kurtkę dla syna. Mam starego łucznika 877 i nie miałam żadnych problemów z przeszyciem nawet 5 warstw, ale za to mój owerlock strasznie przepuszczał sciegi(lewa igła). Weronika

    1. Czyli jednak u mnie te problemy prawdopodobnie związane są z (posiadającymi zresztą złą sławę) podzespołami nowych Łuczników… Nie ma to jak stare maszyny tej marki 🙂

      1. Weronika Papierak

        Też mam nowszego łucznika, stoi zepsuty w szafie i chyba nie będę go naprawiać za to ten 877 po mojej mamie (starszy ode mnie) jest świetny.

        1. Muszę podprowadzić mojej mamie jej egzemplarz 😉

  8. Mariola Jankowska

    Świetny pomysł z przerobieniem tego wykroju. Wyszło super. A ile metrów softshellu wykorzystalas? Pozdrawiam.

    1. Dzięki 🙂 Odpowiadając na pytanie – zużyłam prawie cały metr (zostały takie ścinki wielkości kieszonek).

  9. Cześć,
    Masz rację, wygląda przeuroczo! Bardzo ładnie jej w tym kolorze. Wcześniej tego nie zauważyłam, ale jesteście z córką bardzo podobne. 🙂
    Nie szłam z softshellu, ale po Twoim poście jestem do tego materiału bardzo zachęcona. Będę musiała go kiedyś wypróbować. Może uszyję sobie bluzę?
    Pozdrawiam,
    Kasia

    1. Dzięki 😉 Z tym podobieństwem – chciałabym… Na stwierdzenie, że Hania jest podobna do mnie zwykłam odpowiadać „bo nie widziałaś/widziałeś mojego Męża”. Do niego jest podobna zdecydowanie bardziej 🙂

      1. Poważnie? Aż nie chce mi się wierzyć. To znaczy, że musisz być bardzo bardzo podobna do męża. 🙂
        Pozdrawiam,
        Kasia

          1. 🙂 Serdeczne pozdrowienia dla Ciebie i Twojej rodziny.
            Kasia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *