Dziś troszkę nietypowo, bo zamiast opisu szycia i genezy powstania mojego uszytku przedstawię od razu efekt końcowy. Dlaczego? Ano dlatego, że instrukcję szycia (lub nawet nieszycia ;)) zamieściłam już kilka dni temu na moim profilu facebook’owym i w >>> TYM POŚCIE <<<. tego, kto jeszcze nie widział – odsyłam do podlinkowanej notki. Będących na bieżąco zapraszam natomiast na przegląd kilkunastu klimatycznych fotografii z moim najnowszym nabytkiem w roli głównej. 🙂
Wymarzone ponczo (okiem Martyny :))
