Ufff… Pierwszy dzień w żłobku za nami. Przysporzył mi oczywiście niemało stresu – o ile ten w trakcie pierwszego (i wszystkich czterech kolejnych) dni Hani poza domem był raczej pozytywnym podekscytowaniem, o tyle ten towarzyszący mi w nocy z niedzieli na poniedziałek nie pozwalał spokojnie zasnąć… Co zrobiłam? A cóż mogłabym innego! 🙂 Wyjęłam maszynę, rozgrzebałam „resztki” i poczyniłam spodnie. Z założenia bardzo dziewczęce (no bo w maki), a wyszło… zobaczcie sami. 🙂
Makowe spodnie – jeden wykrój, wiele możliwości…
