Tak sobie myślę, że pewnie świetnie to znacie, więc komu jak nie Wam mogę się…hmmm… wyżalić? 🙂 Spokojnie – nie będzie wielkich lamentów – zaledwie kilka westchnień politowania nad moim szyciowym losem. Losem, który sama sobie przecież gotuję – raz z większym, raz z mniejszym powodzeniem. Dacie radę? 🙂
Proszę… nie proś :)
