Wraz z nieuchronnie nadchodzącym końcem lata naszła mnie nieodparta ochota na pozesonowe (i w sumie także przedsezonowe, jesienne) odświeżenie moich wszystkich par szmacianych butów. W ręce wpadły mi między innymi TE trampki – granatowe, za kostkę, kupione już dobre 2 lata (albo i więcej) temu w jednej z sieciówek. Wzięłam je więc w obroty, wyczyściłam… – i to jak! Tak się do tej czynności przyłożyłam, że z początkowego granatu pozostały tylko wspomnienia… 🙂
Jak to się stało, że z granatowych trampek zrobiłam…hmmm…rude? 😉
Standardowe czyszczenie podeszwy za pomocą sody wymieszanej z octem mi nie wystarczyło – chcąc przyspieszyć efekt WOW postanowiłam użyć środka z wybielaczem. Spryskałam więc gumę i napawałam się widokiem coraz bielszej podeszwy. Ach! Wyglądała prawie jak nowa! 🙂 Po chwili jednak zauważyłam, że oprócz gumy spryskałam także trochę materiału, który przybrał barwę marmurkowego bordo. Kolor spodobał mi się bardziej niż pierwotny granat, a że trampki są już w sumie dosyć znoszone, postanowiłam je trochę stuningować. A niech tam, niewiele w sumie miałam do stracenia. 🙂 Spryskałam je więc wybielaczem po całości i odstawiłam do wysuszenia. Zdziwiłam się trochę, kiedy następnego dnia zamiast bordowych szmaciaków na tarasie stały rude. Nie byłoby to takie straszne, bo kolor rdzawy bardzo lubię, ale niestety nici nie puściły koloru, a całość wyglądała niezbyt estetycznie. Tak jakby… ktoś spryskał po prostu trampki wybielaczem. Dziwne, co? 😉
W związku z tym, że gorzej już być nie mogło, postanowiłam trochę sobie po moich trampkach pomalować. W głowie zakwitł mi od razu pomysł wyrysowania na nich fikuśnych czarno-białych wzorów. O ile z kolorem czarnym problemu nie było (od razu pomyślałam o markerach), o tyle biały był dla mnie zagwozdką. Szukałam stacjonarnie jakichś farb, mazaków (biały marker budowlany, który miałam w domu nie był w stanie pokryć koloru) i tak po jakimś czasie wpadłam na genialny w swojej prostocie pomysł – korektor w pędzelku! 🙂 Przetestowałam od razu moją ideę na wewnętrznej stronie butów, a jak tylko zdała egzamin zabrałam się za realizację pomysłu. 🙂
Rysowanie jest dla mnie od zawsze czarną magią – o ile większość dziedzin twórczości manualnej nigdy nie sprawiało mi trudności, o tyle przeniesienie mojej wizji z głowy na kartkę za pomocą przyborów plastycznych to jakaś totalnie pokrętna droga. W skrócie – to nigdy nie są dwie te same rzeczy. 🙂 Jak już jednak pisałam wyżej, przy tych butach miałam do stracenia niewiele, więc i odwaga jakoś sama przyszła. Asekurując się jednak, najpierw naszkicowałam parę linii za pomocą ołówka, które następnie poprawiłam czarnym markerem. Przestrzenie pomiędzy wypełniłam z kolei korektorem.
Nie udało mi się oczywiście prowadzić pędzelka idealnie pomiędzy czarnymi krawędziami, więc musiałam później jeszcze raz te drugie poprawić. Zaokrągliłam też nieco niektóre kąty, dodałam kropeczki, kreseczki, klucz wiolinowy (nie mogłam się powstrzymać i wcisnęłam go na wewnętrzną stronę buta 😉 ). W efekcie końcowym trampki prezentują się tak:
Nie są to może jakieś dzieła sztuki, ale mi odpowiadają. Zdecydowanie wolę tę wersję od pierwotnej. No i nie da się zaprzeczyć, że jest jedyna w swoim rodzaju. 🙂
Na pomalowanie obu butów wykorzystałam 2 markery (nie do końca, ale na tyle, że nie są już takie mokre) oraz 1 opakowanie korektora w pędzelku. Przez przypadek kupiłam taki bezzapachowy – na szczęście! 🙂 Nie pomyślałam o tym na początku, ale dłuższe wdychanie „zapachu” korektora nie należałoby chyba do najprzyjemniejszych…
Podsumowując – koszt przeróbki to ok. 10-15 zł. A efekt? Mi odpowiada, a Wy oceńcie sami. A może też macie za sobą takie historie? Pochwalcie się swoimi akcjami ratunkowymi w komentarzach. 🙂
Czekam na odzew!
Dominika
Ps. Mój Mąż stwierdził, że korektor może pękać przy noszeniu. Nie zauważyłam tego na razie (był na tyle rzadki, że wsiąkał w materiał podczas malowania, więc może uniknę tego niechcianego efektu). Będę jednak obserwować moje buty i w razie czego durzucę odpowiednią adnotaję. 🙂
Są świetne!!
Dzięki 😉
Patrząc na bok cholewki można się zahipnotyzować 😉
Ciekawe czy uda mi się to kiedyś wykorzystać… 🙂
Uwialbiam takie reycklingowe wytwory! Szalone trampki. Myślę, że to genialny dodatek do prostego w formie zestawu. Brawo!!!
Oj tak, super wyglądają z czarną prostą sukienką 🙂
Jakie niebanalne i trochę psychodeliczne 😉
Będę hipnotyzować dzieciaczki na lekcjach w szkole 😉
Pięknie wyszło!! 🙂
Dzięki! 😊