Truskawkowy schyłek lata…

Co jak co, ale październik i truskawki…? Ok, macie mnie! Znowu nadrabiam blogowe zaległości. Tym razem na tapecie jednak ciut świeższe realizacje moich pomysłów. Zostańcie ze mną dalej i podejrzyjcie, co udało mi się wycisnąć z pięknego, wysokogatunkowego jersey’u w owocowy wzór i jak sprawuje się on w intensywnym użytkowaniu. Czy jego jakość rzeczywiście jest tak dobra jak wskazuje jego holenderskie pochodzenie? No i co w sumie z tych smakowitych truskawek uszyłam? Zobaczcie sami. 🙂

A miały być wiśnie…

Kiedy sklep Nitka Kłębek odezwał się do mnie z propozycją przetestowania materiałów z ich asortymentu, poza oczywistym wyborem jakim była piękna wiskoza w kwiaty (powstała z niej ta sukienka), moją uwagę przyciągnęły minimalistyczne jersey’e z nadrukiem owoców na szarym tle. Wiedziałam, że na pewno znajdą się na mojej liście. Do wyboru miałam dwa rodzaje wzorów – wiśnie i truskawki. Oba – w mojej opinii – tak samo ładne. W pierwszym odruchu chciałam zamówić wiśnie na szarym tle, ale po konsultacji z Hanią (całe szczęście, że spytałam!:)) zdecydowałam się na drugą opcję. Te pierwsze znajdziecie TUTAJ, truskawki z kolei TU.

Dzianiny holenderskie – HIT czy KIT?

Zacznę być może ciut przewrotnie i od końca, ale umówmy się – jakość jest kluczową kwestią w przypadku doboru materiałów do szycia. Po to przecież szyjemy samodzielnie, żeby mieć coś lepszej jakości – a nie szmatkę do wyrzucenia po pierwszym praniu. A więc – konkrety! 🙂

O dzianinach produkcji holenderskiej słyszałam od początku mojej przygody z maszyną same superlatywy. Gdzie nie napotykałam wzmianki na ich temat, tam pojawiały się zachwyty nad jakością przędzy i trwałością nadruków. Czy podzielam zdanie miłośników dzianin holenderskich? Tak!

Pierwsze wrażenie po dotknięciu  truskawkowego jersey’u to niesamowite uczucie miękkości (pokazywałam Wam je zresztą i zachwalałam na stories na moim Instagramie tuż po otrzymaniu paczki). Jakość widoczna jest też w kwestii nadruku – jest on intensywny i taki…hmmm… dokładny? Ciężko znaleźć mi słowo na „to coś”, ale mam nadzieję, że zrozumiecie o co chodzi. 😉

W przypadku jersey’u w truskawki cały wzór jest nadrukowany na białą dzianinę – łącznie z szarym tłem. Użytkowanie tego typu nadruków jest jednym z trudniejszych testów dla jakości materiału. Dzianina w truskawki broni się jednak sama. Ubrań z niej uszytych moje dziewczyny używają na co dzień od początku sierpnia i – mimo prania ok. raz w tygodniu – zużycie jest widoczne tylko po dokładnym przyjrzeniu się materiałowi. Zobaczcie zresztą sami (po lewej materiał tylko po dekatyzacji, po prawej już po kilku /-nastu (?) praniach):

Oczywiście – wysoka jakość dzianin nie jest domeną tylko i wyłącznie tych produkowanych w Holandii. Bez problemu znajdziemy tak samo dobre jakościowo materiały naszej rodzimej produkcji. Dziś skupiam się jednak tylko na tych holenderskich i – na przykładzie jersey’u w truskawki (i jeszcze innego, nie pokazywanego dotąd na blogu) – polecam je z czystym sumieniem. Aktualnie – z tego, co widziałam – w sklepie Nitka Kłębek jest  nawet promocja na ten konkretny wzór, więc jeżeli chcecie sami wyrobić sobie zdanie na temat jakości tych dzianin, zerknijcie. 🙂

Truskawkowa garderoba Hani i Marysi

Zmierzając do brzegu – co uszyłam dla dziewczynek z truskawkowego jersey’u? Biorąc pod uwagę, że miałam go 150 cm – całkiem sporo! Pierwotnie w planach miałam tylko sukienkę dla Hani, ale wystarczyło mi też na sukienkę i spodenki dla Marysi. Dodatkowo resztki wykorzystałam na opaski dla dziewczynek oraz kieszonkę na bluzeczce Marysi.

Sukienka Hani powstała na bazie wykroju z magazynu Burda. Moda dla dzieci. 1/2016. Jest to model 629 w rozmiarze 104  (aktualny rozmiar Hani).

W oryginalnej wersji model ten posiada górę z tkaniny bawełnianej, a z jersey’u wykonane są jedynie spódniczka i rękawy. Przy szyciu całości z dzianiny zrezygnowałam z listwy zapięcia z tyłu sukienki – dzięki elastyczności jersey’u, jest ona zbędna.

Dekolt wykończyłam obłożeniem wykonanym z tej samej dzianiny, a rękawki taśmą z czerwonymi pomponikami w odcieniu korespondującym z nadrukiem truskawek.

taśma z pomponikami – Aliexpress

Dolna część sukienki to przymarszczony tradycyjnym sposobem (na dwóch nitkach) prostokąt. Na podłożeniu podszytym podwójną igłą umieściłam też metkę z ekoskóry.

Hania w sukience chodzi bardzo chętnie – nosi ją nawet teraz, jesienią. Rozmiar – po raz kolejny – pokrywa się z typową, „sklepową” rozmiarówką dziecięcą, a model jest naprawdę uroczy i wdzięczny w szyciu.

W związku z tym, że sukienka jest w użyciu bardzo często, ciężko do tej pory było mi zrobić Hani jakieś zdjęcia zanim się ubrudzi czy czymś ją zaleje. Nie chcąc jednak opóźniać publikacji tego posta jeszcze bardziej, pokażę Wam Hanię w dniu wesela naszych znajomych – nic więcej od sierpnia nie dałam rady zrobić. Zdjęcia są robione telefonem, ale to co najważniejsze jest chyba widoczne. 🙂

A Marysia? Marysia zyskała kolejną wersję sukienki uszytej na podstawie połączenia wykroju nr 138 i 139 z Burdy 5/2015 (oba te wykroje znajdują się także w wydaniu Mody dla dzieci z 2017 roku), opaskę, bloomersy z darmowego wykroju od Brindille&Twig oraz bluzkę na postawie tego samego wykroju, co sukienka (138) z jednolitego jersey’u z truskawkową kieszonką.

Rękawki – motylki w sukience wykończyłam – tak jak w tej Hani – taśmą z czerwonymi pomponikami, dekolt ściągnięty jest gumką w tuneliku, a dół podwinęłam i podszyłam podwójną igłą.

Opaska to zwyczajny prostokąt z zawiązywaną kokardką jako osobnym elementem. Hani sprawiłam podobną (całą czerwoną z kokardką w truskawki), ale chodzi z nią codziennie do przedszkola, więc nie ujęłam jej na żadnym zdjęciu.

Marysia w swojej „truskawkowej kolekcji” również nosi się na co dzień (chociaż spodenki poszły już chyba niestety na przymusowe zesłanie ze względu na coraz niższe temperatury) i wszystkie jej elementy sprawdzają się nam bardzo dobrze. Zresztą – każdy z tych modeli powieliłam już niejednokrotnie, więc jest to chyba najlepszy dowód uznania.

Zdjęć Mari w całym komplecie nie mam, ale na bieżąco pokazuję Wam na Instagramie co się u mnie tworzy, więc zerkajcie tam czasem do mnie (@bebenekistopka) 🙂

Na dziś tyle. Jak zwykle czekam na Wasze opinie. 🙂

Czy macie doświadczenie z dzianinami/tkaninami produkcji holenderskiej? Czy Waszym zdaniem ich dobra sława to realne odzwierciedlenie rzeczywistości czy może lekko rozdmuchany zachwyt? 

No i jak Wam się podoba moja truskawkowa kolekcja dla Hani i Marysi? Lubicie takie wzory i ubranka? A może to totalnie nie Wasza estetyka?

Dajcie znać!

Do zobaczenia niebawem! 🙂

Dominika

 


Jeżeli chcecie pozostać ze mną w kontakcie i nie przegapić kolejnych postów (oraz moich szyciowych poczynań) obserwujcie mnie na Facebooku i Instagramie (gdzie chętnie dzielę się z Wami wieloma rzeczami za pomocą stories).

Zachęcam też do kontaktu bezpośredniego – czy to za pomocą maila, czy fb – zawsze chętnie porozmawiam 🙂

 

Może zainteresuje Cię jeszcze...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *