Po ostatnim poście z moimi najświeższymi basic’ami dostałam od Was kilka pytań dotyczących tego, czy posiadam/polecam jakieś wykroje dedykowane kobietom w ciąży, itp… Zainteresowanie tym tematem jest niemałe – sama zresztą przekopałam internet wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu inspiracji lub gotowych wykrojów, ale niestety ich ilość w dalszym ciągu nie jest zbyt satysfakcjonująca. W związku z powyższym postanowiłam z owymi brakami udać się na wojnę. A jak wojna to koniecznie potrzebna jest mi dobra strategia! 🙂
MOJE ubraniowe strategie ciążowe 🙂
Po doświadczeniach z okresu pierwszej ciąży (i ponad siedmiu miesiącach ponownego „bycia” w tym stanie) mam kilka przemyśleń dotyczących rozsądnego kompletowania ciążowej garderoby:
- Nie warto inwestować w zbyt dużą liczbę ubrań przeznaczonych na ten – bądź co bądź – krótki czas. Dziewięć miesięcy mija naprawdę bardzo szybko (w każdej kolejnej ciąży podobno szybciej i póki co mogę to potwierdzić 🙂 ), a do kupionych / uszytych wówczas ubrań naprawdę wraca się niechętnie lub ich rozmiar i fason tak bardzo odbiega od naszej standardowej sylwetki (tak było u mnie), że ich późniejsze wykorzystanie jest bardzo mało prawdopodobne.
- Jeżeli już kupujemy / szyjemy sobie ubrania typowo ciążowe, nie idźmy na kompromisy w kwestii składów materiałów, z których zostały one wykonane. Umówmy się – chyba żadna kobieta (a przede wszystkim te u schyłku ciąży) nie powie, że bieganie do pracy/za starszakiem na placu zabaw/ zajmowanie się codziennymi obowiązkami domowymi z dodatkowym balastem w postaci brzucha ciążowego jest jakąś wielką przyjemnością. Oczywiście – ostateczny „efekt” tych męczarni jest najpiękniejszy na świecie, ale po co utrudniać je sobie niewygodnymi w użytkowaniu tkaninami/dzianinami, z których zrobione są nasze ubrania? Szczególne znaczenie ma to latem, kiedy temperatury są wysokie i nie chcemy „gotować” się we własnych ubraniach. Nie mniej jednak uprzykrza nam funkcjonowanie wszechobecny w wyrobach zimowych akryl. Sama stawiam aktualnie na surowce naturalne – bawełnę, len, włókna wiskozowe i bambusowe – czy to szyjąc, czy kupując gotowe wyroby odzieżowe… W pierwszej ciąży nie byłam niestety aż tak świadomym użytkownikiem ubrań, więc mam naprawdę namacalne porównanie. Skład robi różnicę! 🙂
- Jeżeli możemy uszyć sobie to, czego w danej chwili potrzebujemy – super. Jednak nic na siłę. 🙂 Jeżeli dana rzecz jest poza naszym zasięgiem umiejętności, czasu, itp. to po prostu kupmy gotowe ubranie w sklepie. Niby banał, ale – zwłaszcza początkujące w szyciu osoby (jak ja jeszcze całkiem niedawno – a w pierwszej ciąży szczególnie) są w kwestii szycia strasznymi ortodoksami. 🙂 Oczywiście nie namawiam do kupowania byle czego, ale i do szycia byle czego tym bardziej nie zachęcam.
- W miarę możliwości wykorzystujmy asortyment sklepów/ zasoby wykrojów nie dedykowanych kobietom w ciąży. Jest to przede wszystkim dużo tańsze, a poza tym unikniemy pułapki, którą opisywałam już w punkcie nr 1. Jak wykorzystać to, co mamy w szafie lub jak kupować ubrania w dostępnych na co dzień kolekcjach pokażę Wam w dalszej części tego wpisu. 🙂
Jak wykorzystać „zwykłe” ubrania/wykroje w ciąży?
1. DOŁY – spodnie, spódnice, szorty
W kwestii dolnych części garderoby stawiam na gotowe, dostępne w sklepach sieciowych rozwiązania dedykowane kobietom w ciąży – spodnie i spódnice posiadające elastyczny pas zamiast typowego paska i zamka. Szycie spodni nie jest łatwą sztuką. Miałam już co prawda kilka podejść do tego tematu (m.in. te spodnie z zakładką), ale nie uśmiecha mi się dłubanina w wykrojach w celu zmodyfikowania ich pod kątem rosnącego brzucha… Ale! Nie zawsze jest to konieczne. W ofercie sklepów odzieżowych na dziale „mama” znajdziemy m.in… ogrodniczki! 🙂 Fason – wydawałoby się – już lekko passé, a jednak. Wykroje na spodnie ogrodniczki dostępne są w niejednej Burdzie, więc jeżeli któraś mama ma ochotę sprawić sobie samodzielnie uszyte spodnie – voilá! 🙂 Ja niekoniecznie widzę siebie w takim fasonie (w ciąży, bo poza nią – być może?) i szkoda mi czasu na tego typu eksperymenty.
Jeżeli jednak – tak jak ja – niekoniecznie widzicie siebie w spodniach typu „ogrodniczki” i jednocześnie nie chcecie modyfikować gotowych wykrojów, a macie swoje ulubione spodnie, z których „wyrosłyście” w okolicach brzucha – możecie w łatwy sposób dostosować je do swojej nowej figury:
- poprzez wymianę kieszeni na gumę (instrukcja TUTAJ)
- za pomocą wymiany paska na pas elastyczny (instrukcja TUTAJ)
- bez ingerencji w strukturę spodni, jak TUTAJ (do tej pory zdawało to u mnie egzamin, ale myślę, że w dalszej części III trymestru będę musiała przerzucić się na moje typowo ciążowe jeansy lub zmodyfikować jakieś według podanych wyżej sposobów, bo „zapas” jaki daje ta metoda jest już powoli zbyt mały)
2. BLUZKI/KOSZULE i SUKIENKI – luźne, oversize’owe kroje
Jeżeli lubimy luźne formy i oversize’owe kroje ubrań, w sieciówkach (nie tylko tych dedykowanych kobietom w ciąży) i magazynach z wykrojami znajdziemy sporo ubrań, które posłużą nam niemalże do końca 9-tego miesiąca i z powodzeniem wykorzystamy je również po urodzeniu malucha.
Przy rosnącym brzuchu bardzo dobrze sprawdzą się odpowiednio szerokie (a najlepiej poszerzane) sukienki szmizjerki, sukienki trapezowe, oversize’owe koszule – w skrócie: wszystko, co nie posiada zaznaczonej linii talii.
Z tego typu fasonami wiąże się jednak ryzyko zrobienia z siebie „namiotu”, stąd – mimo ich niezaprzeczalnej wygody – uważam na nie już u schyłku ciąży w sytuacjach bardziej formalnych, dokumentowanych fotograficznie czy filmowo (np. wesela, większe uroczystości rodzinne). Oczywiście nie to, jak wyglądamy jest w życiu najważniejsze, ale jednak wolałabym za parę lat z uśmiechem zerkać na zdjęcia np. ze ślubu siostry, niż pluć sobie w brodę, że tak masakrycznie się oszpeciłam. 🙂
W ciągu ostatnich miesięcy uszyłam sobie kilka rzeczy o luźnym kroju, które noszę cały czas i prawdopodobnie ponoszę jeszcze trochę. Jedną z nich jest m.in. moja ulubiona biała bluzka z rękawem 3/4. Po ciąży mam zamiar nosić ją nadal i myślę, że będzie układała się nawet lepiej niż teraz. 🙂
3. Dopasowane, dzianinowe BLUZKI i SUKIENKI
Na przeciwległym do fasonów oversize biegunie znajdziemy w ofercie sieciówek oraz magazynów z wykrojami (lub zbiorów internetowych) dopasowane, dzianinowe bluzki, t-shirty, topy czy sukienki (baaardzo modne aktualnie bodycon). Sama cały czas noszę tego typu ubrania (w sumie są one u mnie w większości). Tego typu bluzki pokazywałam Wam m.in. w ostatnim poście.
Naczelną cechą dzianin jest ich elastyczność i umiejętność dopasowania się do wszelkich krągłości na naszym ciele. W ciąży jest to chyba najbardziej pożądana funkcja ubrań. 🙂 W moim przypadku – poza rosnącym brzuchem – zmieniły się delikatnie proporcje całej górnej części sylwetki, więc aktualnie zamiast rozmiaru 38 wybieram raczej 40 (m.in. ze względu na długość bluzek, które na większym brzuchu się podciągają). Przy większym biuście i bardziej rozbudowanej górze sylwetki jaką mam teraz są one dosyć dopasowane, a po ciąży będą miały na tyle niewielki luz, że nie będzie mi on przeszkadzał. Taki jest przynajmniej plan. 🙂
Jeżeli nie macie jeszcze swojej idealnej formy bazowej, na podstawie której możecie uszyć sobie t-shirt (lub po modyfikacjach – sukienkę) odsyłam Was do mojego ostatniego wpisu lub listy zebranych przeze mnie wykrojów, która znajduje się >>>TUTAJ<<< .
Jak zmodyfikować „zwykłe” wykroje na potrzeby ciąży?
1. Odcięcie pod biustem
Jendym z najbardziej powszechnych zabiegów modelowania form na potrzeby zmieniającej się w ciąży sylwetki jest odcięcie pod biustem. W skrócie – najwęższe miejsce naszej górnej części sylwetki jakim w „normalnym” stanie jest talia, zmienia swoje położenie na obwód korpusu tuż pod biustem (a nad brzuchem).
Poniżej odcięcia znajduje się zawsze odpowiednio wymodelowany fragment przodu, który mieści brzuch. Dzieje się to za sprawą:
- zmarszczenia poszerzonej części przodu (najczęściej)
- zastosowania zakładek lub kontrafałd pod odcięciem na poszerzonej części przodu
- wymodelowania „kulistości” brzucha za pomocą odpowiednich cięć i zaszewek
Wykroje i ubrania typowo ciążowe konstruowane są zazwyczaj tym schematem – jak widać na powyższym zestawieniu sukienek z oferty sieciówek z linii ciążowych. Sama w tym roku szyłam już tego typu sukienkę, ale jeszcze Wam jej nie pokazywałam. Kiedyś na blogu opublikowałam jednak pierwsze podejście do tego wykroju – możecie podejrzeć je w >>>TYM WPISIE<<<.
Do do tego fasonu mam jedno główne przemyślenie – zdecydowanie najlepiej prezentuje się on w połączeniu z lekkimi, lejącymi materiałami. Te bardziej sztywne mogą sprawiać wrażenie „namiotu”, ponieważ poniżej brzucha tworzy się nam w takim przypadku niepotrzebna objętość.
2. Kontrafałda
Innym, nieco rzadziej niż marszczenie, stosowanym zabiegiem modelującym jest umieszczenie na brzuchu kontrafałdy, która daje nam w wybranej okolicy dodatkowe „miejsce” – w tym przypadku na brzuch. 🙂
Podobnie, jak przy marszczeniach, kontrafałda (lub kilka) pojawia się mniej więcej na wysokości obwodu pod biustem. Dzięki temu ramiona w dalszym ciągu są ładnie wymodelowane i nie są zbytnio poszerzone, a w okolicach brzucha występuje swobodny luz.
Sama miałam podejście do bluzki z kontrafałdą w ciąży z Hanią, ale nie zaliczam go do udanych. Po pierwsze – tkanina była sztuczna, po drugie – rozmiar w ramionach zbyt duży, po trzecie – całość jakoś nie bardzo leżała… Jeżeli jednak chcecie zerknąć w jaki sposób zmodyfikowałam wówczas gotowy wykrój, możecie zajrzeć do >>>TEGO WPISU<<<.
3. Marszczenia w bocznych częściach BLUZEK/SUKIENEK
Na sam koniec zostawiłam sobie ulubiony sposób podkreślania ciążowej sylwetki z lekką modyfikacją wykroju. Sieciówki dedykowane kobietom w ciąży posiadają ogrom odzieży z takim rozwiązaniem w swojej ofercie, ale modyfikacja gotowych form jest na tyle łatwa, że spokojnie możemy pokusić się o samodzielne uszycie sobie bluzki/sukienki z takim rozwiązaniem.
Bluzki/sukienki, które pokazuję Wam powyżej mają jeden wspólny mianownik pod postacią marszczenia na wysokości – niedawnej jeszcze – talii. 🙂 Dzięki takiemu zabiegowi zyskujemy objętość w okolicach brzucha, a jednocześnie nie zabieramy nic z długości (jak ma to miejsce w bardziej zaawansowanej fazie ciąży przy bluzkach dzianinowych bez tego marszczenia).
Aby uszyć bluzkę, bluzę czy sukienkę z tego typu rozwiązaniem musimy po prostu na etapie krojenia dodać dodatkowe kilkanaście-kilkadziesiąt centymetrów (w zależności od oczekiwanej obfitości marszczenia) do DŁUGOŚCI przodu na wysokości talii. Przed połączeniem przodu i tyłu marszczymy nadmiar materiału do wyjściowej długości i zszywamy już tradycyjnie. Mam nadzieję, że opis jest w miarę klarowny. 🙂
Uszyłam sobie na razie jedną sukienkę z tego typu rozwiązaniem i jest ona aktualnie moja ulubioną. W planach mam jednak jeszcze jedną sukienkę i pewnie dwie bluzki, więc jeżeli jesteście chętne mogę obfotografować cały proces i podzielić się nim z Wami w którymś z kolejnych wpisów. 🙂
…
Ufff… tyle. 🙂 Rozpisałam się dziś, że ho!
A – tak swoją drogą – miał być z tego wszystkiego film, ale technicznie nie podołałam. 🙂
Dajcie znać, czy są tu wśród nas jakieś „ciężarówki”, które skorzystają z dzisiejszych rad i pomysłów. A może któraś z Was ma jeszcze inne patenty na nie chodzenie przez cały okres ciąży w worku na ziemniaki? 🙂
Czekam na Wasze doświadczenia i pomysły! 🙂
Do zobaczenia niebawem!
Dominika
Jeżeli chcecie pozostać ze mną w kontakcie i nie przegapić kolejnych postów (oraz moich szyciowych poczynań) obserwujcie mnie na Facebooku i Instagramie (gdzie ostatnio chętnie dzielę się z Wmi wieloma rzeczami za pomocą stories).
Zachęcam też do kontaktu bezpośredniego – czy to za pomocą maila, czy fb – zawsze chętnie porozmawiam 🙂
[…] Dopasowane bazy + luźne narzutki/kardigany + post o moich UBRANIOWYCH STRATEGIACH CIĄŻOWYCH […]
A ja to w ciążach tak niedużo przybierałam, że nawet szczególnie nie musiałam zmieniać garderoby. Nosiłam często leginsy ( i to nie ciążowe ! ) do tego dłuższe luźne tuniki na krótki rękaw/ ramiączkach i na to narzutki bez zapięć . Miałam takiego farta, że jak synka rodziłam zimą , to udawało mi się w swoją puchówkę nawet dopiąć . Tak więc ja w temacie kupowania/ szycia ubrań ciążowych doświadczenia nie mam, ale pomysły jakie podałaś wydają mi się zdecydowanie racjonalne ! 🙂 Bardziej miałam problem – tak jak napisały dziewczyny już wcześniej – z odzieżą do karmienia piersią. Tu to był realny problem, ale jakoś przetrwałam i całe szczęście ten temat mnie już nie dotyczy i zdaje się że więcej już dotyczył nie będzie ! 😉 Powodzenia Dominiko życzę ! I witam niebawem w grupie mam dwupaczków w 😀
Ojjj… Nie denerwuj 🙂 Niewiele jest chyba takich szczęściar, które mają tak drobniutkie figury jak Ty (czego większość na pewno Ci zazdrości – ze mną na czele 🙂 ) Z tą puchówką to już jednak przesadziłaś 😛
Co do ubrań do karmienia – przy Hani nie odczułam za bardzo braku tych dedykowanych karmiącym (w zasadzie większość czasu noszę koszule, więc dostęp do strategicznych miejscy był :), ale może tym razem będzie inaczej… Zobaczymy 🙂
ja rodziłam w sierpniu, do połowy ciąży wystarczyły mi moje zwykłe ubrania, a później na upały miałam na zmianę 3 basicowe sukienki na ramiączkach z h&m o rozmiar większe od mojego standardowego. Zdecydowanie większym problemem były ubrania do karmienia, i nie ukrywam że po cichu liczę na jakiś post na ten temat. W ciąży wydawało mi się, że szybko zleci i nie ma sensu wydawać pieniędzy na dedykowane sukienki, jednak po kilku miesiącach byłam już zmęczona chodzeniem w kółko w tym samym, i gdy syn skończył 10 m-cy w końcu zdecydowałam się na zakup dwóch sukienek 😉
Mi najbardziej codzienne „noszenie się” uprzykrza wykluczenie z garderoby spodni z wysokim stanem, które uwielbiam… No, ale już niedługo 🙂 Przy Hani jakoś radziłam sobie z karmieniem z użyciem wyłącznie dedykowanej bielizny, zobaczymy jak będzie tym razem. 🙂 Nad wpisem jednak pomyślę – widzę, że jest zapotrzebowanie 🙂
Przydałby się taki post dotyczący ubrań do karmienia piersią…
Pomyślę nad tym 🙂
ha! super wpis, tylko dodałabym jeszcze coś dla mam, które kończą ciążę w zimie i muszą jakoś okryć bebzolek 😉 ja rodziłam w styczniu. szkoda mi było wydać tony forsy na zimówkę dla ciężarnej na JEDNĄ zimę. pożyczyłam więc od mamy ogromne ponczo z polaru, a pod spód zakładałam kilka swetrów 😉 a w najbardziej zimne dni po prostu siedziałam w domu. jakoś przetrwałam, ale to straszne, że aż tak zarabia się na ciężarówkach 😉
Masz rację, tego nie przemyślałam! 🙂 Hania rodziła się w czerwcu, więc zima mnie ominęła. Teraz mam termin na połowę listopada, więc mogę nabrać nieco doświadczenia w tej kwestii. Dziękuję zatem za sugestię z ponczo – mam nawet takie uszyte samodzielnie dwa lata temu + planuję sprawić sobie dłuższą bluzę z kapturem na początku jesieni i liczę na przetrwanie końcówki ciąży we względnym komforcie termicznym 😀
powodzenia i zdrowia życzę 🙂
Dziękuję 🙂
Cześć,
Mimo, że nie potrzebuję na razie ubrań ciążowych, to post bardzo przydatny, zwłaszcza na przyszłość.
Czy pochwalisz się swoją ulubioną sukienka ciążową?
Pozdrawiam,
Kasia
Tak, postaram się z Mężem obfotografować ją w najbliższy weekend i opublikować post najszybciej jak tylko się da 🙂
Rewelacja, to czekam na weekendu!
Pozdrawiam,
Kasia
W weekend postaramy się zrobić zdjęcia, post pojawi się nieco później 🙂
Bardzo dobre podsumowanie! Ja już (mam nadzieję!) nie skorzystam. Ale dodam tylko jedną uwagę. Z moich obserwacji wynika, że jak w ciąży (zwłaszcza pod koniec) nosimy zwykłe t-shirty lub dzianinowe sukienki tak, że brzuch jakoś się w nich upycha, to one po ciąży nadają się tylko do śmieci. Bo tracą fason w okolicach brzucha. Więc opcja „przyda się też i po ciąży” w takim układzie jest mało realna 😉
Hmmm… W ciąży z Hanią nie zauważyłam tego problemu. Może to wynikać z dwóch rzeczy:
1. w ten sposób wykorzystywałam bluzki o rozmiar większe niż takie typowo przedciążowe
2. stawiałam na t-shirty z elastanem – te 100% bawełniane mogłyby rzeczywiście się powypychać
No, ale zobaczymy jak będzie teraz. W razie czego… uszyję sobie nowe 😀